Jeste?my jednak tak zdesperowani, ?e wprost na si?? wpychamy si? do jakie? czeskiej furgonetki i tak przeje?d?amy polsk? odpraw? celn? i doje?d?amy do ukrai?skiej. Tutaj jednak kolejka spora, a ukrai?scy pogranicznicy puszczaj? tylko ukrai?skie auta, o reszcie ?wiata zapominaj?c. Wy?azimy wi?c z furgona i bezczelnie walimy do gro?nie wygl?daj?cego celnika, wy?uszczaj?c nasz problem. Ka?e kupi? nam stracho?ki (obowi?zkowe ubezpieczenie za 5 USD) i... czeka?. Tak czekamy chyba z 1,5 godz., przy czym ?adne auto w tym czasie z pasa dla inastra?ców nie wjecha?o do Ukrainy. Jest chyba ko?o 7.30 ukrai?skiego czasu, kiedy w?ciekli, niewyspani i g?odni wprost atakujemy celników, mówi?c, ?e musimy by? najpó?niej o 9.00 we Lwowie. Nasze gro?ne miny, raki, czekany i deski musia?y zrobi? swoje, bo w ko?cu pakuj? nas do rozklekotanej ?ady. Umowa jest taka - my p?acimy naszym przewo?nikom 20 USD (cena maksymalnie wygórowana, nie podlega negocjacjom), oni na czas zawo?? nas do Lwowa. I zawie?li, przed 9.00 jeste?my na dworcu we Lwowie, zaliczaj?c po drodze prawie czo?ówk? i szale?cz? jazd? (facet chyba ca?y czas wciska? gaz do dechy).
Na dworcu bez problemu kupujemy dwa bilety KUPE (sypialne, zamykane przedzia?y) do Rostowa nad Donem za 153 hrywny na poci?g nr 46 (w by?ym WNP operuje si? g?ównie numerami poci?gów), relacji Lwów-Adler. Wcze?niej, rzecz jasna, wymieniamy kas? w dworcowym kantorze (1 USD = 5,35 hr). Poci?gi mamy zaplanowane w dwie strony dzi?ki doskona?ej stronie:
http://www.travel.ru, na której znajdziecie wszystkie po??czenia w krajach WNP. St?d w?a?nie wiemy o tym poci?gu, wiemy, ?e przejedziemy nim 1582 km, ?e poci?g ten je?dzi tylko w dni parzyste, ?e w Rostowie b?dziemy nast?pnego dnia o 18.59 i ?e o 20.40 b?dziemy mieli przesiadk? do Mineralnych Wód, po czym przejedziemy kolejne 495 km.
We Lwowie nasze dechy budz? olbrzymi? sensacje, ludzie podchodz?, ogl?daj?, czasem kto? o co? spyta. Z ulg? wsiadamy do poci?gu, plecaki chowamy do schowków pod ?ó?kami, a deski na gór?, do schowka pod sufitem, który wprost idealnie pasuje i... idziemy spa?.
Podró? mija nam g?ównie na spaniu, piciu piwa i zajadaniu miejscowych pierogów (pyszne!!!), które ciep?e i ?wie?e mo?na kupi? na mijanych stacjach u tubylców.
W ko?cu granica, któr? - o dziwo - przekraczamy bez ?adnych przygód. Podstawa to wiza AB, któr? w banalny sposób i za darmo dostaje si? od r?ki w Polsce (o tym w "Dobrych radach"), no i deski, które s? niepodwa?alnym dowodem celu naszej podró?y. Naprawd? sielanka, a szczerze mówi?c, obawiali?my si? tego momentu najbardziej. Jeste?my zatem w Rosji i znów ?pi?c i jedz?c, powoli doje?d?amy do celu. Po drodze mijamy Morze Azowskie, poci?g jaki? czas jedzie wzd?u? wybrze?a i to jedyny widokowy akcent tego etapu naszej podró?y.
O 18.59 (czas moskiewski +2 godz. ró?nicy w stosunku do Polski) dnia nast?pnego wje?d?amy do Rostowa nad Donem. Tu wita nas lekki deszcz i totalny nie?ad, gdy? dworzec jest w przebudowie. Sporo kluczymy, zanim docieramy do g?ównej hali dworca i zaczynamy si? rozgl?da? za kantorem, gdy? nie mamy rubli. Czas nas znowu goni, bo za 1,5 godz. mamy kolejny poci?g do Mineralnych Wód. I tu niespodzianka - nigdzie w pobli?u nie ma kantora. Wypytuj? wi?c handlarzy ze straganów i oni kieruj? mnie do dworcowego cinkciarza, u którego po z?odziejskim kursie (1 USD = 26 rubli) wymieniamy 100 USD, trac?c na tej operacji 200 rubli (normalnie 1 USD = 28 rubli). Od razu si? te? pyta, czy nie potrzebujemy biletów, ale dzi?kujemy mu i kierujemy si? do kasy. Tutaj kolejna niespodzianka - biletów niet, mo?emy kupi? dopiero na nast?pny dzie?. Znowu wi?c idziemy do "mafii dworcowej" i z pokorn? min? prosimy "naszego" cinkciarza o pomoc. Facet wchodzi na zaplecze kas, po czym wraca mówi?c, ?e spraw? da si? za?atwi?, tylko mamy mu da? nasze paszporty (bilety w Rosji s? imienne, wystawiane na podstawie paszportu) i poczeka? sobie gdzie? w poczekalni. Oczywi?cie, nie zgadzamy si? na takie rozwi?zanie, wi?c on w ramach gwarancji daje nam plik banknotów. I tym razem nie zgadzamy si? (przypomina mi si? film "D?ug" on daje nam kas?, bierze paszporty i za?atwia bilety, oddaje paszporty i bilety, bierze plik banknotów i stwierdza, ?e brakuje paru tysi?cy). Okazuje si? jednak, ?e najprostsze pomys?y s? najlepsze, spisuj? nasze dane z paszportów na kartce i z tym w ko?cu idzie w swoje tylko wiadome miejsce za?atwi? co trzeba. Po 20 min mamy wreszcie bilety, ale zanim je dostajemy, facet wyjmuje ma?y notes elektroniczny, dokonuje kilku operacji matematycznych i wylicza nam cen?, któr? mamy mu zap?aci?: zamiast urz?dowej - 1080 rubli za dwa bilety, p?acimy 1500 rubli. Wa?ne jest jednak, ?e mo?emy jecha? dalej i rano b?dziemy w Mineralnych Wodach.