Na drugi dzie? postanawiamy zobaczy? inne parki narodowe i jedziemy w stron? Bald Rock National Park. Po drodze przekraczamy granic? stanu. Jeste?my ju? w Nowej Po?udniowej Walii i na naszych zegarkach mamy godzin? do przodu. Stan Queensland jest troch? konserwatywny i nie zmienia sezonowo czasu. Przez ponad pó? roku Sydney jest o godzin? do przodu w stosunku do Brisbane.
My te? nie przestawiamy naszych zegarków, bo przecie? nie ma tu urz?dów ani sklepów, a o d?ugo?ci dnia decyduje s?o?ce. Poza tym mamy przecie? wróci? na kemping, gdzie obowi?zuje "stary" czas.
Pewnie ka?dy interesuj?cy si? troch? Australi? wie, ?e najwi?kszym monolitem tego kontynentu jest Ayers Rock (Uluru - po aboryge?sku), który znajduje si? w centrum l?du. Ka?dy globtroter przybywaj?cy do Australii bierze sobie za punkt honoru zobaczenie i wej?cie na ten cud natury. Nie ka?dy jednak wie, ?e druga co do wielko?ci ska?a Australii znajduje si? w Bald Rock National Park i od jej imienia wzi??a si? nazwa parku narodowego. Na szczyt ska?y s? dwa wej?cia: jedno - przez rzadki las, w?ród rozrzuconych ska?, i drugie, troch? trudniejsze, bezpo?rednia wspinaczka po granitowej skale.
Wybieramy wej?cie bezpo?rednie, planuj?c zej?cie ju? ?agodniejsz? tras?. Droga nie jest zbyt trudna, ale na samym szczycie ?apie nas lekka zadyszka. Tutaj mo?na podziwia? wspania?y widok na ca?y park narodowy, a tak?e wpisa? si? do ksi??ki pami?tkowej, przechowywanej w specjalnym schowku. Nie znajdujemy w niej jednak ?adnych polskich nazwisk.
U podnó?a ska?y znajduje si? ma?y kemping, na którym widzimy rozbitych kilka namiotów. Nie zatrzymujemy si? jednak zbyt d?ugo, zjadamy lunch, bo chcemy pojecha? jeszcze do Boonoo-Boonoo National Park, co po aboryge?sku znaczy "du?e ska?y".
Jest tu pi?kny wodospad o d?ugo?ci 210 metrów, który poprzerywany jest kilkoma kaskadami. Podziwia? go mo?na z punktu widokowego, jak spada z hukiem i ginie na dole w rosn?cym buszu, by dalej p?yn?? jako ?agodny ju? strumie?. Tu? obok znajduje si? miejsce, gdzie w latach 90. XIX wieku wydobywano z?oto. By? mo?e to od nazwiska jakiego? szcz??liwca nosi ono nazw? Morgans Gully.
B?d?c w tej okolicy nast?pnego dnia, postanawiamy zobaczy? ma?e miasteczko Tenterfield. Jest to typowe ma?e miasteczko australijskiego "country", ale ma w sobie co?, co bardzo nam si? podoba. Jego mieszka?cy jaki? czas temu, by? mo?e wiedzeni emigracyjnym sentymentem, posadzili liczne drzewa z Europy. Cech? tych drzew jest to, ?e w odró?nieniu od drzew rdzennie australijskich ?ó?kn? i opadaj? im jesieni? li?cie. Mo?emy wi?c przejecha? samochodem, a tak?e przej?? si? alejami pod mieni?cymi si? ró?nymi kolorami jesieni topolami.
Tu? za miastem znajduje si? inne ciekawe miejsce - to Ghost Gully.
Na ma?ym obszarze na skutek dzia?ania deszczu i wiatrów wytworzy?y si? z piaskowca ciekawe formy z fantastycznymi kszta?tami duchów lub innych zjaw pozaziemskich. Niestety, wiatr i woda, dzi?ki którym powsta?a ta dolina, dzia?aj? dalej na kruchy piaskowiec i teraz niszcz? stworzone wcze?niej kszta?ty. Piaskowe wytwory rozsypuj? si? pod ich szkodliwym dzia?aniem. By? mo?e za kilka lat to fantazyjne miejsce przestanie istnie? i do??czone zostanie do s?siaduj?cego z nim pastwiska.
Czas nam ju? wraca?! Po drodze zatrzymujemy si? jeszcze w Stanthorpe, ?eby kupi? zerwane w miejscowym sadzie jab?ka. S? smaczne i tanie, a co najwa?niejsze - maj? pi?kny zapach, którego brakuje owocom kupionym w supermarkecie.