Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Chiang Mai w Tajlandii
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Bestie w k?pieli
"Wsz?dzie dobrze w domu najlepiej" - mawiamy na ogó? otwieraj?c drzwi po powrocie z kolejnego wypadu. Nawet je?li by? on bardzo udany. Tym razem wrócili?my z Chiang Mai, na pó?nocy Tajlandii. Uda?o mi si? namówi? Andy'ego na podro? poci?giem w obie strony. Ale "psioczy?" strasznie, bo koszt prawie ten sam co samolotem, a zamiast godziny podró?owali?my 13. Ja za to podró? zacz??am od nietaktu, bo na dworcu usiad?am w miejscu przeznaczonym tylko dla mnichów.

Wyje?d?aj?c z Bangkoku, musieli?my przejecha? przez centrum. Poci?g na pocz?tku strasznie si? wlecze, ale nic dziwnego, skoro ludzie mieszkaj? niemal?e na torach, bo przy torach to ma?o powiedziane. Drzwi i okna u nich pootwierane, wida? kto i co je, kto si? goli, a kto robi skr?ta.

Przedzia? by? wygodny, 2-osobowy i gdy tylko wyjechali?my za Bangkok, poszli?my spa?. O ile przedzia?y by?y wysokie, o tyle na korytarzu i w ?azience by?o wida?, ?e poci?g zosta? zbudowany dla ni?szych i przez ni?szych ni? przeci?tny Europejczyk. "Made in Korea" - g?osi?a tabliczka przewiercona gdzie? do ?ciany. Andy dwa razy uderzy? g?ow? w futryn? i wcale mu nie by?o do ?miechu. Ja natomiast z u?miechem na ustach s?ucha?am jego wywodów na temat wy?szo?ci polskich sypialnych nad tajskimi. Gdy si? obudzi?am, jechali?my w?ród ry?owych pól, a w dali by?y góry ze szczytami gin?cymi w chmurach.

Chiang Mai nie zrobi?o na nas piorunuj?cego wra?enia. To, co widzieli?my jad?c z dworca do hotelu, przypomina?o mi ?redniej wielko?ci polskie miasto z lat 70. A za takim widokiem z pewno?ci? nie t?skni?, wi?c by?am rozczarowana. Na szcz??cie hotel okaza? si? by? bardzo wygodny i gustownie urz?dzony.

Niemal?e natychmiast ruszyli?my na zwiedzanie. Wszyscy mówili nam o starym mie?cie w Chiang Mai i tam si? udali?my. Jakie? by?o nasze zdumienie, gdy okaza?o si?, ?e stare, owszem, s? mury wokó? tego miasta (a w?a?ciwie ich szcz?tki). I to wszystko. W mie?cie dominuje niska zabudowa, ale poza ?wi?tyniami nie ma tu nic starego. Zwiedzili?my jedn? ?wi?tyni?, a raczej ?wi?ty?k?, i dali?my sobie spokój. Obok starych, malutkich, stoj? du?e i nowoczesne ?wi?tynie, które strasznie tr?c? tandet?, wi?c stwierdzili?my, ?e dok?adne ogl?danie ich to strata czasu. Trzeba rusza? za miasto. I tu przekonali?my si? na w?asnej skórze, ?e miasto ?yje z turystów. Zdzieraj?, ile tylko si? da. Transport publiczny prawie nie istnieje i trzeba korzysta? z tzw. songthaew (pick-up'ów z ?awkami dla pasa?erów), b?d? trójko?owych tuk-tuków. A to oznacza targowanie si? i przep?acanie na ka?dym kroku. Taksówek w Chiang Mai nie ma.

Dzwony wokó? ?wi?tyni Doi Suthep
Najpierw pojechali?my do ?wi?tyni Doi Suthep, w górach, jakie? 25 km od miasta. Trzeba by?o si? do niej wdrapa? po schodach. Obietnic? by? widok ze szczytu. Obiecanki cacanki. Par? metrów poni?ej ?wi?tyni zaleg?a mg?a i z widoku nici. Ale przynajmniej temperatury na tej wysoko?ci by?y do zniesienia, wi?c troch? tam sobie posiedzieli?my. Wieczorem wybrali?my si? na nocny bazar, polecany we wszystkich przewodnikach. Bazar robi wra?enie, cho?by swoj? wielko?ci?. Nic jednak nie kupili?my, bo by?a to dla nas powtórka tego, co w Bangkoku.

Gdy wrócili?my do hotelu, okaza?o si?, ?e niemal?e ca?y budynek oblepiony jest gekonami. Chyba z pó? godziny szli?my do pokoju, bo przygl?dali?my si? tym stworzeniom ró?nych rozmiarów i w ró?nych odcieniach be?u, jak biega?y po ?cianach i suficie.

 1 2 3 4 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Tajlandia, Laos, Kambod?a Azja - relacja Koh Chang   Pozostałe...
Tej autorki: Rzymskie pami?tki na syryjskiej pustyni

Opracowanie: Basia Sypytkowska-Williams
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2000-10-30