Alois jest m??czyzn?, który przeszed? wszystkie etapy ?ycia w tradycyjnej wiosce Samburu, od wypasania byd?a jako ma?y ch?opiec, przez m?odzie?czy okres "wojownika", a? po wej?cie w doros?e ?ycie. Przeszed? wszelkie obrz?dy i ceremonie, po czym, b?d?c najsilniejszym i b?yskotliwym m?odzie?cem, wybrany zosta? do reprezentowania rodu w szkole ?redniej. Po tym trafi? do UTALI, szko?y sk?d wychodz? najlepiej przygotowani do kontaktów z turystami specjali?ci. Czy Aloisowi dopisa?o szcz??cie? Nie?atwo odpowiedzie? wprost, poznaj?c go bli?ej wyczuwa si? jego ogromn? t?sknot? za ?yciem nomada, za prostymi regu?ami ?ycia, a kiedy pozwolimy mu odkry? swoj? dusz?, opowiada historie, które s? pi?kne i niesamowite. Niejednokrotnie widzia?am, kiedy tury?ci przy ognisku siedzieli wokó? niego i jak dzieci, z szeroko otwartymi oczyma s?uchali jego opowie?ci.
Alois jest kierowc? i mechanikiem du?ego terenowego trucka z nap?dem na cztery ko?a, którym zabiera do 18 osób. Truck jest przystosowany do poruszania si? w najci??szych warunkach, po b?otach, rw?cych rzekach i buszu. Na pocz?tku naszej przygody trudno nam przekona? si? do komfortu tego pojazdu, ale ka?dy dzie? daje mo?liwo?? poznania, jaka jest jego przewaga nad innymi samochodami, poruszaj?cymi si? na safari. Z naszego samochodu mamy doskona?? widoczno??, poniewa? jest on wysoki, obserwowanie czy te? filmowanie zwierz?t nie powoduje konfliktów pomi?dzy turystami. Jest przewiewnie, upa? nie jest uci??liwy jak w zamkni?tych samochodach, gdzie jedynie otwiera si? dach, a mo?liwo?? wykonania chocia?by najmniejszego ruchu jest bardzo ograniczona.
Do obozu docieramy prowadzeni blaskiem ogniska, które na nasze powitanie rozpalili gospodarze: kucharz i jego pomocnicy. Witaj? serdecznym "Jumbo" i u?ciskiem d?oni ka?dego przybysza. Jest uroczo, spokojnie, s?ycha? nocne ptaki i cykady.
Zaraz po chwili gong zaprasza nas na kolacj?. Ta kolacja musia?a by? d?ugo przygotowywana, poniewa? sk?ada si? z trzech da?: zupy, dania g?ównego - mi?sa z warzywami i surówkami oraz ciasta pieczonego na ognisku (!). Po d?ugiej i m?cz?cej podró?y jest to nie lada frajda: ?wie?e i pachn?ce ciasto w sercu afryka?skiej sawanny...
Kolacja up?ywa w niesamowitej atmosferze, towarzyszy jej jakie? nowe odczucie, ?e nie jeste?my tu chyba przypadkowo. Od razu wyczuwamy osoby, które nie powinny si? tu znale??, to s? ci, którzy szukaj? dziury w ca?ym: ?e samochód trz?sie, ?e na pewno to nie jest bezpieczne, co b?dzie je?li przyjdzie noc? lew, a my nie jeste?my uzbrojeni, czy woda do k?pieli nie jest przypadkiem z rzeki, dlaczego trzeba rano wsta?, a kawa smakuje inaczej ni? w domu. Po jednym dniu afryka?skiego safari, kiedy urywa nam si? kontakt z cywilizowanym ?yciem, cechy charakteru bardzo jaskrawo daj? si? pozna?. Czasem mo?e wydawa? si? to zabawne, ale jeste?my na te kilka dni skazani na swoje towarzystwo. To jest jak film, w którym ka?dy z uczestników gra swoj? rol?. Nie mo?na si? do niej przygotowa?, bo warunki s? niecodzienne.
Pierwsz? noc sp?dzon? na sawannie trudno jest przespa?. T?tno afryka?skiej przyrody rozbrzmiewa dopiero po pó?nocy i objawia si? "muzyk?", któr? nie sposób zignorowa?. S?ycha? s?onie, lwy, hieny i zebry. Te d?wi?ki napawaj? strachem, podziwem i wzruszeniem. Czujemy, jak ma?? cz?stk? przyrody jeste?my my, zahukani w swoim ?yciu, zadufani w swojej m?dro?ci i przekonaniu, ?e wiemy, jak kierowa? ?wiatem. Ale ten pobyt nauczy nas szacunku dla przyrody, jej niezmiennych od wieków praw i pozbawi strachu przed jej bezwzgl?dno?ci?. (...)
Po kilku dniach i nocach usypia? b?dziemy zm?czeni i spokojni, ale potrzeba nam czasu na odreagowanie i zaprzyja?nienie z tym nowym ?wiatem.
Poranna pobudka na safari to ca?y rytua? i frajda. Najpierw gong ko?o namiotu kucharza, potem s?ycha? kroki zbli?aj?ce si? do namiotu i nagle ?wiate?ko lampki oliwnej o?wietla mgli?cie namiot z zewn?trz - to nasz pomocnik przynosi wod? do obmycia twarzy i otwieraj?c zamek namiotu ?agodnym g?osem oznajmia: "ju? szósta, poranna kawa jest gotowa". Nawet nie sposób si? z?o?ci?, to takie mi?e powitanie. Woda w porcelanowym XIX-wiecznym dzbanku paruje przed namiotem, obmywamy twarz, wrzucamy bluz? i spodnie, lekko potargani idziemy na kaw?.
Safari rozpoczyna si? przed wschodem s?o?ca, kiedy zwierz?ta s? najbardziej ruchliwe i wówczas spotyka si? je przy wodopoju, poluj?ce lub z ca?ymi rodzinami przechadzaj?ce si? o poranku. Gdy wyje?d?amy z obozu, przed nami roztacza si? przepi?kny widok. Na wprost góra piramida, jak w Egipcie, a dooko?a skaliste szczyty, w nich budz?cy si? dzie? roz?wietla si? ró?owo-niebieskimi barwami. (...)