Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Maroko
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Chocia? nasi gospodarze maj? anten? satelitarn?, nie jeste?my pewni, czy z niej korzystaj?. Pocztówki z widokami Gda?ska, które im pokazywali?my, wywo?ywa?y wielkie zainteresowanie, wr?cz poruszenie. Wygl?da?o jakby nie mieli zbyt wielu okazji ogl?da? miast europejskich... Podarowane przez nas pocztówki powieszone mia?y by? w honorowym miejscu pokoju Zaida (szefa zespo?u) - tu? obok plakatu Boba Marleya.

Czas sp?dzony w Kser el Khamlia dostarczy? nam bardzo wiele niezapomnianych wra?e?, ale nadszed? czas wyjazdu. W ko?cu przed nami jeszcze kawa? Maroka. Oko?o 12 przyjecha? po nas samochód (tym razem land rover - wida? w?a?ciciel mitsubishi mia? wa?niejsze sprawy do za?atwienia). Nam to jednak nie przeszkadza?o, dopóki mieli?my za?atwiony transport. A o to troszczy? si? nasz przewodnik Abdul. Land roverem przejechali?my tylko po?ow? drogi do naszego celu. W wiosce Merzuga musieli?my ponownie zmieni? ?rodek transportu. Ostatecznie jednak, zgodnie z umow?, zostali?my dowiezieni do naszego hotelu, znajduj?cego si? oko?o 2 km od Merzugi.

Merzuga
Merzuga

Merzuga jest jednym z najpopularniejszych miejsc Maroka, ze wzgl?du na Erg Chebbi. Najwy?sze wydmy maj? tam oko?o 200 m wysoko?ci. Jest to znakomite miejsce do w?óczenia si? po prawdziwej, piaszczystej pustyni. Sama wioska jest zupe?nie nieciekawa, a najlepsze miejsca noclegowe s? w hotelach rozsianych w jej okolicy. Nasz hotel znajdowa? si? oko?o 2 km na pó?noc od wioski, na skraju wydm. By? bardzo przyjemny i niedrogi (nocleg na dachu kosztowa? 25 dh, czyli 2,5 USD). Cena obejmowa?a tak?e dost?p do prysznica z ciep?? wod? i europejskimi toaletami! No, prawie europejskimi - nie by?o w nich desek! Jak si? potem okaza?o, to nie jedyne miejsce w Maroku, gdzie toalety s? "prawie" europejskie. W Merzudze mo?na ?atwo zorganizowa? przeja?d?k? wielb??dem po pustyni (tak?e z mo?liwo?ci? nocowania pod namiotem), przejazd samochodem terenowym czy jazd? na nartach po piasku. My?my zadowolili si? d?ugimi spacerami. Wra?enia s? naprawd? wspania?e. Wydmy ci?gn? si? po horyzont, a w?a?ciwie to nawet dalej, bo oko?o 150 km. W ci?gu dnia panowa? upa?, s?o?ce ?wieci?o niemi?osiernie (a? strach pomy?le?, co dzieje si? tam w ?rodku lata!), a wko?o tylko piach. Noc? natomiast robi?o si? bardzo ch?odno. Spali?my w szczelnie zapi?tych ?piworach, niektórzy nawet musieli za?o?y? kaptury swoich polarów! Pustyni? reklamuje si? zawsze jako miejsce, gdzie noc? jest nadzwyczajnie cicho, a gwiazdy s? na wyci?gni?cie r?ki. Z gwiazdami to prawda, widok jest wspania?y! Z cisz? tak?e prawda, ale dopiero po 22.00, gdy wy??czyli spalinowy agregat pr?dotwórczy...

Nast?pnego dnia czeka? nas ca?kiem d?ugi przejazd, wi?c postanowili?my wyjecha? wcze?nie rano. Zgodnie ze s?owami naszego przewodnika, wyszli?my oko?o 8 rano na pist?, czyli jeden z wielu ?ladów na kamienistym pustkowiu - i tam czekali?my na transport. Mia?y tamt?dy je?dzi? jakie? busy. Ale nie je?dzi?y. Za to nie wiadomo sk?d pojawi?o si? nagle wielu ludzi - rowerzy?ci, motorowerzy?ci, piechurzy, kilka samochodów - wszyscy chcieli nam za?atwi? transport za "atrakcyjn?" cen?. My byli?my jednak twardzi i nie dali?my si? skusi? na przeja?d?k? za kilkadziesi?t dolarów. I cierpliwie czekali?my na busy. Nasi "przyjaciele" i tak chcieli nam pomóc i powiedzieli nam, ?e t? pist? nic nie je?dzi, ale inn?, kilkadziesi?t metrów dalej, to co? na pewno z?apiemy. Tylko ci??ko by?o ustali?, któr?, bo ka?dy z nich wskazywa? inn?. Ostatecznie stwierdzili?my, ?e pójdziemy do Merzugi (sk?d kursuj? jakie? autobusy) piechot?. Zarzucili?my nasze plecaki na plecy i ruszyli?my. A s?o?ce ?wieci?o...

Do Merzugi musia?o by? wi?cej ni? 2,5 km, bo szli?my godzin?. W ko?cu zlani potem dotarli?my do wioski. Weszli?my do sklepu kupi? zimn? col?. Niestety, okaza?o si?, ?e w tak ch?odne dni jak ten lodówek si? nie w??cza i zimnej coli nie ma. A autobus b?dzie, jak przyjedzie, bo nie ma ?adnego rozk?adu, nawet orientacyjnego (przynajmniej policjant, z którym rozmawiali?my, o nim nie wiedzia?). Ostatecznie z?apali?my stopa i dotarli?my do Erfroud, a stamt?d ju? autobusem do Tinerhir.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Expedycja Mahrab Maroko - wrota Afryki Maroko   Pozostałe...

Tekst i zdj?cia: Beata i TomeK

Autorzy zapraszają na stronę: http://www.maroko2002.republika.pl
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2003-11-24