50 metrów od nas rozbili obóz Litwini. Do tych, którzy p?yn?li kajakami do??czaj? inni, którzy przyjechali samochodami. Cho? to ?rodek parku narodowego, urz?dzaj? sobie dyskotek?. Poniewa? nie ma tu pr?du, przywie?li ze sob? agregat (podobne widzia?em w Alpach, tam zasila?y górskie dojarnie) i puszczaj? muzyk? typu "?omot" na ca?y regulator. Na nic nasze uwagi, ?e to za g?o?no. - My jeste?my u siebie i robimy, co chcemy - odpowiadaj? po angielsku, cho? niektórzy znaj? polski. Nasze ?piewy przy ognisku wypadaj? przy nich blado.

Czwarty dzie?. Rano mg?y ?ciel? si? nisko, ale potem unosz? si? i znów ?wieci?s?o?ce. Ko?o dziesi?tej zwijamy suche ju? namioty i ruszamy w dalsz? drog?.

Jeszcze jakie? 2 godziny p?yniemy U?? w podobnych warunkach jak wczoraj i z podobnymi problemami, w ko?cu dop?ywamy do znacznie wi?kszej rzeki Mereczanki (Merkys) - jest 4-krotnie szersza od U?y, ale p?ytka. Na ?rodku rzeki wida? w?dkarzy, a wi?c s? tu ryby. Przez rzek? przerzucone s? k?adki na zardzewia?ych drutach, chyba rzadko u?ywane. Coraz cz??ciej pojawiaj? si? cha?upy, a nawet dacze.

Na wodzie wi?kszy ruch - grupy litewskie w czteroosobowych ?ódkach, co jaki? czas spotykamy nowe obozowiska. Naszym problemem jest odnale?? to w?a?ciwe, w miejscowo?ci Puvociai (przerobili?my na Piwo i Czaj). P?yniemy dalej. Wreszcie jest most na dop?ywie Skroblus i niebieska furgonetka. To nasz ostatni biwak.

Jest jeszcze wcze?nie - oko?o pi?tnastej. Idziemy zwiedza? wie? odleg?? o zaledwie 2 km. W wiejskim sklepiku kupujemy co komu trzeba, przede wszystkim piwo i Stark?.

Gdy siedz?c na trawie przed sklepem popijamy piwo, podchodzi do nas jeden z mieszka?ców. Twierdzi, ?e ma 77 lat i chodzi? tu do polskiej szko?y powszechnej. Polski zna jednak s?abo, porozumiewamy si? g?ównie po rosyjsku. Mówi, ?e we wsi zostali sami starzy ludzie, nawet szko?y ju? nie ma. M?odzi przyje?d?aj? raz czy dwa razy do roku na wakacje lub urlopy. Na koniec pyta, czy mo?e za?piewa? hymn polski. Oczywi?cie zgadzamy si?. Stary wyprostowuje si? i zaczyna. Zapami?ta? bardzo dobrze, ale gdy odchodzimy do obozu, s?yszymy od grupy litewskiej m?odzie?y jakie? gniewne uwagi pod adresem starego.

Pi?ty dzie? rozpoczyna si? bardzo wcze?nie. Ko?o czwartej budzi nas burza z piorunami i gwa?towna ulew?. Niektóre namioty nabieraj? troch? wody, na szcz??cie burza szybko si? ko?czy. Do dziewi?tej prawie wszystko jest suche.

Ten etap jest prawie wypoczynkowy. Tylko bardzo nieuwa?ne za?ogi wpadaj? na le??ce w korycie rzeki du?e g?azy narzutowe. Pogoda jest s?oneczna i bezwietrzna. Dopiero po l?dowaniu przy mo?cie na Niemnie w Mereczu i zdaniu kajaków nie wiadomo sk?d pojawia si? czarna chmura i zaczyna la?. Chowamy si? pod mostem.

Czekaj?c na ostatni obiad idziemy na spacer na znajduj?ce si? w pobli?u grodzisko, sk?d jest wspania?y widok na uj?cie Mereczanki do Niemna.

Po obiedzie przenosimy swoje baga?e do autokaru. Jeszcze przed drog? powrotn? do Polski, zwiedzamy Grutys i Druskienniki. Grutys to niewielka miejscowo??, w której utworzono muzeum socrealizmu. Z ca?ej Litwy zwieziono tu pomniki z tego okresu (chocia? na przyk?ad w Druskiennikach jeszcze sporo ich zosta?o), odtworzono zasieki z drutu, wie?yczki wartownicze - wchodzi si? tu jak do obozu. Wielu z nas wola?o jednak pole?e? nad jeziorem i poobserwowa? ?ab?dzie, kaczki oraz podziwia? wyj?tkowo ?adne lilie wodne.

Druskienniki te? nas rozczarowuj?. Je?li to jest kurort - zastanawiamy si? - gdzie s? wszyscy kuracjusze? Pijalnie wody i alejki spacerowe s? ca?kiem puste. Jest tu jednak ca?kiem sporo sanatoriów. Tutejsza woda zdrojowa , która podobno pomaga leczy? reumatyzm, jest bardzo s?ona. Niektórzy twierdz?, ?e to gotowa zaprawa do ogórków ma?osolnych.

Wydajemy pozosta?e lity na zakupy w supermarkecie i rozpoczynamy nasz? drog? powrotn? do kraju.