Drugi etap rozpoczynamy oko?o dziesi?tej. Ricardo rozdziela przepustki do Parku Narodowego - jedna na kajak (12 litów za 4 dni). Po przygotowaniu ?niadania i zebraniu rzeczy spuszczamy kajaki na wod?, przep?ywamy przez jeziorko i dalej p?yniemy lasem. Trasa jak wczoraj - raz w poprzek rzeki le?y olcha, innym razem sosna lub ?wierk. ?adnych ?ladów ?wiadcz?cych o tym, ?e przed nami ju? kto? t?dy p?yn??. Szczególnie k?opotliwe jest przep?ywanie pod zwalonym drzewem, gdy trzeba k?a?? si? w kajaku, ?eby nie zawadzi? o nie g?ow? , a pr?d jest do?? szybki.
Dop?ywamy do wsi Rudnia. Tu jest przenoska przy dawnym m?ynie (?adnych ?ladów po nim). Robimy przerw? na zwiedzanie wsi i zakupy.
Na kolejnym odcinku rzeka wydaje si? by? nieco szersza. Brzegi nadal wysokie, ale ju? nie wida? ?wie?ej erozji. Osuwiska s? tu starsze i poro?ni?te traw? lub m?odymi drzewkami. W poprzek rzeki le?? stare drzewa, ju? przyci?te. Jest ?adna pogoda, mo?na si? nawet opala?. Czasami robimy przystanki na piaszczystych ?achach. Pojawiaj? si? domy wsi Kasetos, ale p?yniemy dalej. K?adki na brzegu rzeki s? ca?kowicie zanurzone albo równe z poziomem wody. Oznacza to, ?e przy ni?szym poziomie wody szlak jest trudniejszy - teraz wi?kszo?? licznych tu k?ód pokonujemy gór?. Nie wiemy gdzie b?dzie nast?pny postój, gdy? Ricardo zosta? z ty?u. Ma to by? gdzie? w pobli?u wsi Pauosupe (przechrzcili?my na Pó? Zupy, ?eby ?atwiej zapami?ta?). Znakiem rozpoznawczym ma by? niebieska furgonetka z naszym sprz?tem. Mijamy wie? i wreszcie jest. Wyci?gamy kajaki na brzeg i rozstawiamy namioty. Tym razem jest to ?adna ??ka, w pobli?u proste dacze, ale ?adnych ludzi. Ko?o pi?tej przyje?d?a samochód z prowiantem i od razu ustawia si? do niego kolejka.
Po obiadku idziemy w kierunku wsi (oko?o 1 km) poszuka? domku nie?yj?cego litewskiego bajkopisarza Anzelmasa Matutisa. Znajdujemy go nad niewielkim strumykiem wpadaj?cym do U?y. Jest to drewniana chatka ozdobiona pokrzywionymi konarami drzew i pokryta gontami, a nie jak tu wsz?dzie - eternitem. Wygl?da bajkowo, ale jest zamkni?ta, a wokó? nie ma ?ywej duszy. W pobli?u drewniane ?awki ustawione w amfiteatr. Jeden z uczestników, dowcipny Olo, usadza nas w tym amfiteatrze i rozpoczynamy próby chóru - "my jeste?my muzykanci" lub "opera". Mo?e przyda si? na ognisko. By?o w ka?dy wieczór.