Trzeci dzie?. La? zacz??o ju? w nocy. 800 - leje, 900 - leje, 1000 - leje. Ju? trzeba wyp?ywa?. Dwie dziewczyny rezygnuj? z dzisiejszego etapu i swój kajak ?aduj? na furgonetk?. Zwijamy mokre namioty i wyruszamy na tras?. Cz??? uczestników postanawia czeka? dalej na popraw? pogody.
Przesta?o pada? po pó?torej godziny. W tym czasie dop?ywamy do Zervynosa. Wie? le?y po obu stronach U?y, przy mo?cie stoi tablica informacyjna o parku narodowym. Tu zaczynaj? sp?ywy Litwini i przy nas woduj? dwie grupy. Nasze kajaki zatrzymuj? si? kolejno. Dowiadujemy si?, ?e w naszej grupie pojawi?y si? problemy - przy pokonywaniu przeszkody Joanna wesz?a na k?od?, chc?c przeprawi? kajak do?em. Drzewo by?o ?liskie i wpad?a do zimnej wody po szyj?.
W tym czasie przy mo?cie pojawi?a si? furgonetka. Nie nasza - litewska. Okazuje si?, ?e jest to objazdowy sklep. Nie ma na nim ?adnej informacji, ale s? towary: chleb, bu?ki, woda mineralna, piwo, s?odycze, papierosy. Gienio pyta, czy maj? mo?e alkohol, bo kole?anka musi si? rozgrza?. Mo?e by? samogon. O dziwo maj? - to te du?e butelki niby z wod? mineraln?, pó?tora litra za 6 litów. Wszyscy co? kupuj?. Próbujemy samogonu. Najpierw si? wzdragam, bo wed?ug mnie to paskudztwo, ale w ko?cu próbuj?. Jest lepszy ni? te s?odkie owocowe (i korzenne) litewskie wódki monopolowe. Po pewnym czasie Polacy i Litwini zaprzyja?niaj? si? coraz bardziej. Wspomniane pó?tora litra dostajemy w prezencie. Pada propozycja wspólnego zdj?cia. Pierwszy Litwin wysiadaj?c z furgonetki te? pada. A dopóki siedzia? tak ?le nie wygl?da?. Pewnie dlatego s? tacy hojni i rozdaj? suweniry.
Ruszamy dalej. Za mostem kolejowym rozpoczyna si? wartki nurt, du?o kamieni - prawie jak na Dunajcu. Mimo ?e tu szlak jest przetarty, a drzewa tarasuj?ce drog? przyci?te, cho? cz?sto tylko na szeroko?? kajaka, stopie? trudno?ci wzrasta. Na rezultat nie trzeba d?ugo czeka?. W wodzie l?duj? Marek i Darek. Marek kurczowo trzyma si? pnia drzewa, tylko g?owa wystaje mu z wody, a przewrócony kajak zapar? si? o k?od?. Darek stoi na k?odzie i nie wie co pocz??. Rozpoczynamy akcj? ratunkow?.
Przep?ywamy przeszkod? i ustawiamy nasz kajak pod pr?d. Najpierw zabieramy Marka, który trzymaj?c si? rufy naszego kajaka dop?ywa na p?ycizn?. Gdy zauwa?a p?ywaj?c? w ga??ziach litrow? butelk? piwa "Tornado", która wcze?niej wypad?a im z kajaka, natychmiast poprawia mu si? humor. Wyratowawszy browarek, w samych slipkach, szcz?kaj?c z?bami z zimna, czeka na dalszy rozwój wypadków.
Ci??ko wios?uj?c podp?ywamy znów pod pr?d do Darka. Gienio, mój partner, trzyma si? jakiej? ga??zi i pilnuje naszego kajaka, ja wchodz? do wody. Wy?adowuj? z przewróconego kajaka do naszego wszystko, co jeszcze nie pop?yn??o. Zosta?o tylko jedno wios?o. Kajak niefortunnie nadzia? si? otworem na k?od? i nie mo?na go zdj??. Wspólnie z Darkiem pokonujemy pr?d i podnosimy ruf? kajaka tak, ?eby pr?d nam pomaga? zepchn?? go z k?ody drzewa. Wreszcie udaje nam si? uwolni? kajak - puszczamy go na przybrze?n? mielizn?. W tym czasie nadp?ywaj? inni i kibicuj?. Ricardo z Lidk? pop?yn?li swoim kajakiem dalej i za chwil? s?yszymy: - Mamy wios?o!
W sumie zagin??y tylko jakie? spodnie. Po wylaniu wody z kajaka przeformujemy si?. Ja p?yn? dalej z Darkiem, a Gienio z Markiem. Maj? ju? do?? przygód na dzisiaj.
Przeszkody jakby takie same, jednak jest ich coraz wi?cej. Po kilkunastu minutach nowa wywrotka - tym razem to Litwini. Jeden kajak, oparty o k?od?, sterczy pionowo - tylko dziób wystaje z wody, drugi p?ywa do góry dnem. Ale Litwini, chyba studenci, dobrze si? bawi?, nasza pomoc jest zb?dna.
Za Manciagire, w pobli?u tzw. Oka U?y robimy postój. Oko U?y jest to ?róde?ko, w którym wybija woda z podziemnego jeziora. Takie same ?róde?ka s? pod dnem rzeki. Brzeg jest tu bardzo wysoki. Dochodzi tu szosa, jest te? parking i punkt widokowy na rzek? i Oko U?y.
Do Trakiszek dop?yn?li wszyscy, ale wywrotek, jak si? okaza?o, by?o wi?cej. O trudnym etapie mówi? porozwieszane w ró?ny sposób elementy garderoby - nawet ognisko s?u?y do suszenia.