Na Tobago sp?dzili?my 14 dni. Mieszkali?my w znalezionym w internecie 10-pokojowym hoteliku, prowadzonym przez rodzin? z Trynidadu, która po 25 latach sp?dzonych w Kanadzie osiad?a na Tobago, gdzie rozpocz??a swój nowy, hotelarsko-gastronomiczny rozdzia? ?ycia. Enchanted Waters, bo tak nazywa si? ów przybytek, znajduje si? w pobli?u Buccoo (czyt. buku), niewielkiej osady rybackiej, otoczonej z jednej strony turkusowymi wodami zatoki Buccoo Bay, a z drugiej strony - zieleni? jednego z dwóch pól golfowych, znajduj?cych si? na Tobago. Co prawda przewodnik Lonely Planet po Wschodnich Karaibach podaje, ?e woda w zatoce Buccoo Bay jest zanieczyszczona, no, ale je?li tak wygl?da zanieczyszczona woda, to jako mieszkaniec Trójmiasta zg?aszam postulat, by i woda w Zatoce Gda?skiej by?a w?a?nie tak "zanieczyszczona". Tamtejsza pla?a ma t? jedn? podstawow? zalet?, ?e prawie zawsze jest pusta. Nawet w weekendy, kiedy wiele innych pla? prze?ywa najazd miejscowych i turystów, tutaj zawsze mo?na znale?? miejsce tylko i wy??cznie dla siebie.

Jednak i Buccoo ma swój moment w tygodniu, kiedy przybywaj? tam prawdziwe t?umy. Ka?dy, kto przybywa do Buccoo w niedzielny wieczór, mo?e wzi?? udzia? w Sunday School. Nie, nie jest to ?adna oaza lub inne cykliczne spotkanie grupy wyznaniowej, a impreza, w trakcie której wystawiaj? si? kramy z kreolskim jedzeniem i pami?tkami, odbywa si? zabawa przy rytmach muzyki soca i calypso, a gwo?dziem programu jest wyst?p "The Buccooneers" - dwudziestokilkuosobowej grupy graj?cej na stalowych b?bnach, zrobionych z beczek po ropie. Tobago jest jednym z g?ównych o?rodków gry na tych instrumentach. Bardzo du?o miejscowo?ci na wyspie ma swój w?asny steel band, a co jaki? czas w ró?nych punktach odbywaj? si? tzw. panyards, czyli spotkania kilku grup, których cz?onkowie ?wicz? wspólnie gr? na beczkach. D?wi?k wydobywaj?cy si? z kilkudziesi?ciu beczek jest tak wszechogarniaj?cy i intensywny, a przy tym rytmiczny, ?e doprawdy trudno zrezygnowa? ze s?uchania, nawet je?li po jakim? czasie orientujesz si?, ?e zespó? wraca co chwil? do tego samego tematu.

O Tobago mo?na w zasadzie powiedzie?, ?e jest wolne od masowej turystyki. Miejscem, które burzy pod tym wzgl?dem nieco obraz wyspy, jest Crown Point i jego okolice. To tutaj znajduje si? zdecydowana wi?kszo?? du?ych kompleksów hotelowych, przyjmuj?cych go?ci przylatuj?cych samolotami czarterowymi. Jest to miejsce ca?kowicie md?e i nijakie, pozbawione jakiegokolwiek charakteru. Z dwóch powodów omin?? si? go jednak nie da. Po pierwsze, jest tam jedyne lotnisko na Tobago oraz zdecydowana wi?kszo?? wypo?yczalni samochodów i stacji benzynowych. Po drugie, znajdziecie tam miejsce, które trzeba odwiedzi? koniecznie - Pigeon Point. Jest to sporych rozmiarów cypel, opasany przez najbardziej fotogeniczn? moim zdaniem pla?? na wyspie. Niestety, przypad?a ona do gustu równie? inwestorom z bran?y turystycznej, którzy wykupili ca?y cypel, ogrodzili go i wybudowali na nim hotel Club Pigeon Point. W?a?ciciele kompleksu poszli jeszcze dalej - za wst?p na Pigeon Point pobieraj? op?at? (12TTUSD od osoby) i ka?? nak?ada? na r?k? specjaln? opask?. Jednym s?owem, Dominikana! Op?ata nie jest co prawda wysoka, ale je?li kto? woli przeznaczy? pieni?dze na jaki? inny cel ni? wzbogacanie turystycznych wyjadaczy, niech po prostu przed bram? o?rodka skr?ci na pla??. Poniewa? jest ona publiczna, nie zosta?a ogrodzona i nikt nie mo?e zabroni? spaceru po niej wzd?u? ca?ego Pigeon Point.