Kawa?ek drogi od centrum miasta rozlokowane s? mauzolea królów Wietnamu. Postanowili?my zwiedzi? mauzoleum króla Khai-Dinh, które zosta?o zbudowane na ma?ym, lecz bardzo stromym stoku. Budowla ma trzy poziomy, a na ostatnim umieszczono tron królewski z jego pomnikiem i sarkofag. Na drugim poziomie s? rze?by: dwa szeregi mandarynów, oficerów i s?onie bojowe. Z góry rozci?ga si? wspania?y widok na miasto.
Jedziemy dalej, do Danang. Droga prowadzi wybrze?em, mijamy miasta, miasteczka i osady rybackie, po drugiej stronie mamy pi?knie po?o?one góry.
Na miejscu telefon do znajomych, rozlokowanie si? w hotelu i pobie?ne zwiedzanie miasta, ju? ze znajomymi.
Nast?pnego dnia zatrzymujemy si? w Non-Nuoc. To mie?cina z 400-letni? tradycj? rze?biarsk?. Rze?bi si? tu pi?kne figury z kamieni o ró?nych barwach: bia?e, ró?owe, czerwone i popielate. Niektóre rze?by maj? nawet 2-3 metry.
Jakie? 20 km dalej zatrzymujemy si? w ma?ym miasteczku portowym Hoi-An. Miasteczko mo?na przej?? w 15 minut, ale zabytków tu du?o. To per?a dawnej architektury. Drewniane domy w stylu starochi?skim maj? po 300-400 lat i s? w doskona?ym stanie, wierne orygina?om. W tym mie?cie wi?cej turystów ni? mieszka?ców.
Koniec naszej podró?y autokarem, przesiadamy si? w poci?g jad?cy do Sajgonu. Wagon wygl?da zupe?nie przyzwoicie, siedzenia lotnicze obite ?adnym materia?em. Gdy pod??czaj? lokomotyw?, zaczyna dzia?a? klimatyzacja.
Do Sajgonu docieramy po ca?onocnej podró?y. Przechwytuje nas mój stary kumpel Hoe i lokuje w trzygwiazdkowym hotelu Bong Sen (Kwiat Lotosu).
Sajgon to stosunkowo m?ode miasto, ma 200 lat. Bardzo m?ode w stosunku do Hanoi, które obchodzi?o w 2000 roku swoje 990-lecie.
Sajgon rozwija si? w dynamicznym tempie. To miasto jest mieszank? Wschodu i Zachodu, zarówno pod wzgl?dem architektury, atmosfery, jak i w ?yciu codziennym. Mowa sajgo?ska jest bardzo przyjemna dla ucha, a ludzie s? tak uprzejmi, ?e Kamila zapytana, czy zosta?aby w Wietnamie, odpowiada, ?e tak, ale w Sajgonie. Mamy tylko dwa dni na zwiedzenie miasta. Bardzo ma?o, wi?c ograniczamy si? w zasadzie tylko do centrum. Robimy zakupy na jarmarku, zwiedzamy ogród botaniczny i firm? mojego kumpla.
Przelot Sajgon-Moskwa przebiega bez problemów. Cztery godziny czekania w Moskwie i jeste?my w Warszawie. Do domu na ?l?sk doje?d?amy o 2 w nocy, czyli o 7 rano w Wietnamie. ?api? za telefon i dzwoni? do siostry, ?e ju? dolecieli?my, lecz ci?gle mam przed oczami wspomnienia z naszego pobytu.
Do dzisiaj, chocia? min??o ju? kilka miesi?cy, mam czasami wra?enie, jakbym by? jeszcze w Wietnamie.