2. Pierwszy autostop
W Calais odbieramy baga?e, krótka, niemal niezauwa?alna odprawa celna, a jeszcze uprzejmy celnik poleca mi stan?? tu? za bram? portu, aby by?o mi wygodnie ?apa? stopa. Wypisuj? na kawa?ku kartonu odwa?ne has?o: "Belgium-Germany" i nieco stremowany staj? tu? za szerok? bram?, z której co chwila wytaczaj? si? ogromne ci??arówki. Znajomi Kanadyjczycy z poci?gu czekaj? na luksusowy autokar, który zabiera ich do hotelu. Jest do?? przyjemna, ciep?a, s?oneczna pogoda, oko?o 13:00 po po?udniu.
Po jakiej? pó? godzinie zatrzymuje si? brytyjska ci??arówka (taka z kierownic? po prawej stronie) i kierowca zaprasza mnie do ?rodka, pod warunkiem, ?e go poprowadz? po drogach, bo nigdy nie by? "na kontynencie". Bior? do r?ki map? i jedziemy. Omijamy autostrady (nie wiem, dlaczego), ale podró? mija przyjemnie: gadamy sobie, wspominamy dawne dzieje, bo kierowca ma ju? swoje 35 lat, i tak docieramy do Belgii. Ma?a przerwa na kaw? i dalej, do Niemiec. Mój kierowca ma by? noc? we Frankfurcie/M, ale zatrzymujemy si? na nocleg w Aachen. Tam jest taka tankstella z knajp? Lichtenbush, z niezbyt przyjemn? bab? ? w?a?cicielk?. Zajechali?my ju? noc? i babsko nie chcia?o nas obs?u?y?, mimo ?e w knajpie byli jeszcze go?cie. Zje?yli?my si?, ?e zrobimy mi?dzynarodow? afer?, i wtedy dopiero pozwoli?a Robinowi (kierowcy) i mnie co? poda? do jedzenia. Robin poszed? spa? do szoferki, bo nie by? w stanie dalej prowadzi?, a ja... ech, wstyd si? przyzna?, ale wzi??em taksówk? na dworzec. Kosztowa?o mnie to jakie? 20 DM, ale nie by?o gdzie spa?, a namiotu ba?em si? rozbija? po tej pyskówce z tankstelli.