Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Kirgizja
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

PODRÓ? - Kijów - Karaganda - A?ma Ata - Biszkek

W poci?gu zajmujemy miejsca, rozpakowujemy si?, sprawdzamy na mapie tras? naszej podró?y i wywieszony w wagonie wykaz stacji, przez które b?dziemy przeje?d?a?. Okazuje si?, ?e jest ich 99, a poci?g dystans 4000 km pokona w 77 godzin. Szybko nawi?zujemy znajomo?? ze wspó?pasa?erami i z dwoma kierownikami wagonów, Siergiejem i Kosti? - obydwaj zreszt? w naszym wieku. Znajomo?? ju? na samym pocz?tku okaza?a si? bardzo po?yteczna - ch?opaki zerwali banderole i otworzyli okno awaryjne, tak wi?c jako nieliczni w wagonie mieli?my ?wie?e powietrze i przewiew. Bardzo szybko ucz? si? gra? w "duraka" i na przemian gram z Kosti? i Siergiejem w karty albo w szachy z Leszkiem. Wieczorem obowi?zkowa wódka (nieca?y dolar) i wspólna kolacja. Na ka?dej stacji, na której zatrzymuje si? poci?g, mnóstwo przekupek sprzedaje jajka, w?dzone ryby, pyszne placki i pierogi, pieczone ziemniaki, piwo, wódk?, napoje, owoce. Wszystko niesamowicie tanie. Okazuje si? jednak, ?e nikt nie wymieni? dolarów na ruble. Dolarów sprzedawcy si? boj? i nie chc? bra?. Ale znowu z pomoc? przychodz? Kostia i Siergiej, wymieniaj?c nam pieni?dze.

Mijamy Charków i doje?d?amy do granicy z Rosj?. Na granicy skrupulatna kontrola. Przydaj? si? legitymacje OTOP, zgodnie z którymi jeste?my ornitologami. W Rosji nie istnieje poj?cie turystyka, ka?dy zachodni turysta (my dla nich te? nimi jeste?my) jest podejrzany przez sam fakt, ?e zamiast tak jak robi? to wszyscy jecha? do Grecji czy Hiszpanii pcha si? do ich kraju. Dlatego warto mie? jaki? dokument czy legitymacj?, z której wynika, ?e cel wyjazdu jest raczej naukowo-badawczy. Czesi, których spotkali?my, jechali wspina? si? w Tien Szan, a mieli dokument mówi?cy, ?e b?d? zbiera? kamienie i ska?y dla swojego uniwersytetu. Te? pomys?.

Wo?ga o zmierzchu
Wreszcie wbijaj? nam piecz?tki i jedziemy dalej. Nied?ugo potem spotyka nas pierwsza niemi?a przygoda. W ?rodku nocy przyczepi? si? do nas ruski milicjant kontroluj?cy poci?g (kontrole s? bardzo cz?ste), zabra? dwa nasze paszporty, poczym wysiad? z poci?gu i powiedzia?, ?e nie odda, dopóki mu nie zap?acimy 100 $. I tu bardzo pomocni okazali si? nasi wspó?pasa?erowie, radz?c nam, aby?my za??dali od tego milicjanta dokumentów i postraszyli go naczelnikiem. Poskutkowa?o - milicjant przestraszy? si? i odda? nam paszporty. Jak si? pó?niej okaza?o, nie by?a to nasza jedyna przygoda z milicj?.

W drugim dniu podró?y przeje?d?amy najd?u?sz? rzek? Europy - Wo?g?, która robi na nas niesamowite wra?enie. Nikt z nas nie widzia? do tej pory tak olbrzymiej rzeki, jedziemy najpierw d?ugim nasypem, pokonuj?c du?e rozlewisko, a nast?pnie wje?d?amy na oko?o 1,5 km most, poczym znowu wje?d?amy na nasyp. Szkoda tylko, ?e jest ju? pó?ny wieczór i niewiele wida?.

Wje?d?amy do Azji i robimy z tej okazji ma?? imprez?. Okazuje si?, ?e naszym poci?giem jedzie czterech Czechów z Pragi, wymieniamy si? wiadomo?ciami i informacjami na temat Kirgizji. Spotykamy ich jeszcze pó?niej w A?ma Acie. Granic? mi?dzy Rosj? i Kazachstanem pokonujemy bez ?adnej kontroli. Kolejny ju? raz przestawiamy zegarki - to ju? 6 godzin ró?nicy w stosunku do czasu w Polsce. W Astanie, stolicy Kazachstanu, stoimy planowo cztery godziny. Zwiedzamy przez ten czas brzydkie na pierwszy rzut oka miasto. Jeszcze tylko osiem godzin jazdy i jeste?my w Karagandzie. ?egnamy si? z Kosti? i Siergiejem, którzy ko?cz? tu prac?. Wymieniamy dolary na tengi i kupujemy tym razem bilety "kupe? (wy?szy standard - wagony z przedzia?ami, muzyk? i otwieranymi oknami!) za 1400 tengów (11 $) jeden do A?ma Aty. W Kazachstanie, podobnie jak w Rosji, kupuje si? imienne bilety na podstawie paszportu, który trzeba pokaza? w kasie. Po szesnastu godzinach jeste?my w A?ma Acie (jeszcze do niedawna stolicy Kazachstanu), nad któr? wznosz? si? pot??ne góry. Przypomina mi to troch? Zakopane. Zdaj? sobie jednak spraw?, ?e od Polski dzieli nas oko?o 6000 km, a otaczaj?ce nas góry maj? ponad 4000 m wysoko?ci.

A?ma Ata
Pierwsze, co robimy, to sprawdzamy po??czenia. Mo?na st?d jecha? m.in. do Urumczi (Chiny), W?adywostoku, Biszkeku, Nowosybirska, Taszkientu. Nas na razie interesuje Moskwa i bilet powrotny. I znowu ka?da kasa podaje nam inn? cen?, a przy tym okazuje si?, ?e za?apujemy si? na dro?sz? taryf? dla "inastra?ców?. W dodatku musimy ca?y czas ogania? si? od osób proponuj?cych nam wszelkie us?ugi - taxi, kwatery, bilety, itp. A wszystko to w potwornym upale. Po godzinie mamy dosy? i postanawiamy od?o?y? kupno biletów powrotnych na pó?niej. Wyruszamy w miasto, które w niczym nie przypomina Azji. Po szerokich i wielopasmowych drogach je?d?? g?ównie mercedesy, jeepy, BMW, VW passaty i ... ?ady. Trzeba przy tym bardzo uwa?a?, ?eby nie zosta? potr?conym przez jakie? auto - pieszy jest tutaj najwi?kszym intruzem i nie ma ?adnych praw. W A?ma Acie w zasadzie nie ma jakiego? wydzielonego centrum, wszystkie drogi krzy?uj? si? prostopadle i s? bardzo do siebie podobne. Jest jeden deptak z licznymi knajpkami, na którym gromadzi si? miejscowa m?odzie?. Mo?na napi? si? dobrego piwa (polecam Tien Szan i Baltika; 70-90 tengów) i zje?? ca?kiem niez?e i bardzo ostre pierogi tzw. manty (80-100 tengów) albo zwyczajne hot dogi. W ca?ym mie?cie jest bardzo du?o zieleni, o któr? miejscowe s?u?by bardzo dbaj?. Prawie wsz?dzie dziko rosn? konopie, czyli popularna marihuana. W sklepach mo?na dosta? wszystko, ?ywno?? i owoce s? o wiele ta?sze ni? w Polsce. My kupowali?my najcz??ciej wspania?e placki, które smakowa?y jak chleb (15 tengów), arbuzy (w mie?cie 15, na bazarze 5 tengów za kilogram), melony, które zreszt? po rosyjsku nazywaj? si? dynie (20-30 tengów za kilogram) i pyszne piero?ki z ziemniakami, kapust? albo kie?baskami (10-20 tengów jeden). Aby dosta? si? do centrum miasta, nale?y kierowa? si? z dworca g?ówn? ulic?, która prowadzi ca?y czas pod gór?. Mo?na te? podjecha? kilka przystanków trolejbusem (linia 4, 5, 6) za 15 tengów (bilety kupuje si? w trolejbusie).

Kirgiski oset
Po oswojeniu si? z miastem, obejrzeniu m.in. cerkwi i nowego bardzo ?adnego meczetu (ko?o Zielonego Bazaru), zrobili?my narad?. Stwierdzili?my, ?e nast?pnego dnia pojedziemy do Biszkeku. Wrócili?my na dworzec A?ma Ata II, na który przyjechali?my rano i tam bez wi?kszych problemów i po krótkim targowaniu znale?li?my kwater? za 1000 tengów (7,50 $) od ca?ej grupy. Warunki by?y co prawda sparta?skie - mieli?my jeden pokój i 2 ?ó?ka, ale nikt nie narzeka?, nastawiali?my si? na co? gorszego. Roz?o?yli?my dodatkowo karimaty i wszyscy elegancko si? pomie?cili.

Nast?pnego dnia udali?my si? na Stary Dworzec autobusowy (10 min piechot? od dworca kolejowego), aby wzi?? autobus do Biszkeku. Okaza?o si? jednak, ?e do Kirgizji je?d?? autobusy z Nowego Dworca. Stary obs?uguje tylko lokalne po??czenia. Poniewa? Nowy Dworzec okaza? si? by? daleko, wsiedli?my do rozklekotanego gaza, który pe?ni? rol? autobusu miejskiego, i w niesamowitym ?cisku dojechali?my do Nowego Dworca. Tutaj po d?ugim targowaniu si? za 4000 tengów (30 $) wynaj?li?my busik, który mia? zawie?? nas do Kirgizji. Po drodze zauwa?yli?my sporo kontroli policyjnych. Okaza?o si?, ?e w tej cz??ci ?wiata policja zatrzymuje samochody bez powodu i po wr?czeniu niewielkiej ?apówki (0,5-1 $) puszcza dalej. Jest to tak cz?ste zjawisko, ?e po pewnym czasie przyzwyczaili?my si?, traktuj?c je jako rzecz zupe?nie normaln?. Granic? z Kirgizj? min?li?my bez problemów, a na pytanie celników "kto jedzie?", nasz kierowca odpowiedzia? bez namys?u: "sportsmeny". I tak znale?li?my si? w Biszkeku, pokonuj?c odleg?o?? oko?o 500 km w 6 godzin.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5 6 7 8 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Przed rewolucj? W cieniu Tien-Szan - uroki Kirgizji W podró?y przez Azj?   Pozostałe...
Tego autora: Afryka Wschodnia Na desce z Elbrusu - kilka rad i sprawdzonych patentów Na desce z Elbrusu   Pozostałe...

Opracowanie: Krzysztof Byrski

Autor zaprasza na stronę: http://www.dycha.siec2000.pl/
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 1999-09-20