Wieczorem siedzimy przy piecu w jadalni. Na deser po kolacji jemy tybeta?ski chleb z miodem. Pycha. Idziemy spa?, ale trudno jest z ciep?ej jadalni uda? si? do zimnej kamiennej celi. Mamy na szcz??cie koce, pod którymi ?pi ca?y ?wiat. My te? jeste?my tym ?wiatem.
Nast?pnego dnia wstajemy przed ?witem. Wyruszamy na wzgórze Poon Hill (3200 m). Jest to punkt widokowy, z którego rozci?ga si? wspania?y widok na masyw Dhaulagiri, Annapurny i Machhapuchhare. Na Poon Hill sp?dzili?my du?o czasu. Witali?my tu nowy dzie?. A by? to dzie? szczególny - 2 listopada - Dzie? Zaduszny. Zapalili?my ?wieczk?, za tych, co zgin?li w górach. Na Poon Hill zrobili?my setki zdj??. To by?o szale?stwo, ale widoki by?y niesamowite. Na lewo Dhaulagiri, na prawo Machhapuchhare, a w ?rodku Annapurna. Mo?na siedzie? tu godzinami, jak na Kozim Wierchu. Mo?na tu zapomnie? o zm?czeniu, pobudce o czwartej nad ranem i przejmuj?cym porannym ch?odzie. Bo by?o zimno. Trawa, która porasta?a wzgórze, by?a bia?a od szronu. Jednak s?o?ce szybko ociepli?o i oz?oci?o ca?y ten ?wiat.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na góry i ostatnie zdj?cia. To w?a?nie my, a za naszymi plecami bia?y i majestatyczyny masyw Dhaulagiri. Wstaje nowy dzie?. Idziemy wi?c dalej. Naszym celem jest miejscowo?? Tadapani. Zboczyli?my teraz ze szlaku, który wiedzie do doliny rzeki Kali Gandaki i dalej do Jomosom. Kierujemy si? w stron? trasy, która prowadzi do bazy pod Annapurn?.
Droga do Tadapani jest bardzo urozmaicona. Na pocz?tku cudne widoki i s?o?ce, potem d?ungla i ?nieg, dalej b?oto i... hot lemon. Gdy dochodzimy do Tadapani, pogoda si? psuje. Jest zimno i mglisto. Nie wida? gór. A mia? by? taki pi?kny widok na Po?udniow? Annapurn?, Hiunchuli i Machhapuchhare. Ale taki by? ten rok 1997 w Himalajach. Pi?kne widoki mo?na by?o podziwia? tylko rano. Potem na niebie pojawia?y si? chmury. Ale to nic, mo?na przecie? wstawa? rano, a wieczorem siedzie? przy piecu.
W Tadapani tak w?a?nie zrobili?my. Usiedli?my sobie przy stole, pod którym pali? si? gazowy palnik. Towarzystwo by?o mi?dzynarodowe. Przy stole ko?o nas siedzia? Belg, który by? chyba fotografem, Francuz, para Norwegów, Anglik, dziewczyna z Izraela, dziewczyna z Meksyku i nasze znajome z Ghorapani. Stó? by? du?y. ?piewali?my wszystkie piosenki, które znamy. A potem poszli?my spa?. Niestety, w naszej hotelowej murowanej celi by?o zimno i tym razem zabrak?o dla nas kocy, pod którymi ?pi ca?y ?wiat. Ale rano za?wieci?o s?o?ce. Niebo by?o b??kitne i jedz?c owsiank? na ?niadanie, mogli?my podziwia? bia?e szczyty Po?udniowej Annapurny, Hiunchuli i Machhapuchhare. By?o dok?adnie tak, jak opisuj? w przewodnikach - b??kitne niebo i bia?e góry.
Nast?pny cel naszej w?drówki to miejscowo?? Chomorong, znajduj?ca si? ju? na szlaku do bazy pod Annapurn?. Najpierw wchodzimy w rododendronowy las, potem znów ukazuje si? nam sylwetka Machhapuchhare i pi?kny widok na dolin? rzeki Kyumnu Khola. Musimy przej?? przez rzek?, oczywi?cie po wisz?cym mo?cie. Jest gor?co, ?wieci s?o?ce, wi?c odpoczywamy pod figowym drzewem, jedz?c ry? z jakim? zielskiem.