Lahore s?ynie z kradzie?y. Mo?e dzi?ki dobremu hotelowi unikn?li?my nieprzyjemno?ci. Co druga osoba spotkana podczas podró?y, gdy wspominano Lahore, mia?a z?e skojarzenia. Poza fortem Lahore, meczetem Badshahi (jeden z wi?kszych na ?wiecie), ogrodami Shalimar, Starym Miastem (to podaje przewodnik), warto zobaczy? budynek Poczty G?ównej. Mo?na zamówi? rozmow? do kraju, a w chwili oczekiwania obserwowa? jaszczurki goni?ce po ?cianach. Nie warto kupowa? kart do ulicznych automatów (chyba ?e kto? kolekcjonuje), telefony maj? blokad? rozmów mi?dzynarodowych. Zaskoczeniem by?a dla mnie karta telefoniczna z chipem, w porównaniu z poziomem ?ycia wydaje si? to szokiem. Jednak po kilku dniach pobytu dostrzega si? wiele kontrastów, po tygodniu za? - same kontrasty.
By? ranek, sobota (14 dzie? podró?y), dotarli?my ryksz? pod dworzec kolejowy, sk?d odchodz? minibusy do granicy. Wagah jest graniczn? wiosk?, kursuje tam minibus nr 12, bilet kosztuje 0,20 USD, dodatkowo za plecak 0,20 USD. Du?ym zaskoczeniem by? dla nas fakt, ?e minibus zako?czy? kurs w wiosce, mimo ?e granicy nawet nie by?o wida?. Dowiedzieli?my si?, ?e jest jeszcze oko?o 3-4 km, wskazano nam kolejny minibus, ale by? pusty i kierowca za?piewa? po 0,5 USD. Chcieli?my wybra? si? na miejsce pieszo, jednak wysoka temperatura zweryfikowa?a nasze plany. Usadowili?my si? w cieniu i obserwowali?my teren, chcieli?my z?apa? okazj?. Uda?o nam si? po kilkunastu minutach. Dotarli?my pod sam szlaban graniczny. Upa? by? niezno?ny, na szcz??cie obok znajdowa?a si? budka z napojami. Mo?na przy niej tak?e wymieni? rupie pakista?skie na indyjskie, po krótkim targu osi?gn?li?my kurs 90 za 100. Po chwili odpoczynku ruszyli?my, ?eby przekroczy? ostatni? granic? przed celem naszej podró?y.
Po przej?ciu szlabanu pierwszy stolik, wpis do ksi?gi i papierek do wype?nienia. Kilkaset metrów dalej budynek stra?y granicznej, pytania sk?d, dok?d, po co, paszporty, wizy, kolejny wpis do ksi?gi. Na koniec zaproponowano wymian? twardej waluty na rupie indyjskie. Kurs by? korzystny, zdecydowali?my si? na wymian? 200 USD (nale?y zwraca? uwag? na podarte banknoty, trudno je wyda?!). Po transakcji poinformowano nas, ?e zabroniony jest wwóz waluty indyjskiej do Indii i doradzono nam, by na granicy nie zg?asza? tych pieni?dzy. Nast?pnie udali?my si? do s?siedniego pokoju - tym razem kontrola celna, gdzie wypakowali?my plecaki do zera. Sprawdzane by?o wszystko, ka?de pude?ko, ka?de lekarstwo. Pojawi?o si? pytanie o waluty, zgodnie z zaleceniami przyzna?em si? tylko do twardej waluty. Wtedy musia?em opró?ni? wszystkie kieszenie, pas biodrowy itd. Znalaz?y si? i rupie wymienione przed kilkoma minutami. Zapytano mnie "co to jest?". Pomy?la?em sobie, no to jestem "l?ejszy" o 200 USD.
Na szcz??cie znale?li?my stra?nika, który nam je sprzeda? i sko?czy?o si? tylko na strachu. W po?piechu pakowali?my swój dobytek, do kontroli sta? ju? nast?pny delikwent, tym razem Japo?czyk. Wyszli?my z budynku, kilka metrów i znów stolik, ksi?ga, tu odebrano nam kartk?, któr? dostali?my przy pierwszym stoliku, przechodzimy przez szlaban i jeste?my w Indiach. Jest godzina 12.15. Min??y dok?adnie 2 tygodnie od wyjazdu z kraju.