Nasi polscy koledzy spó?nili si? na poci?g (ich sprawa), a my wybrali?my si? do knajpki na piwo. Nie?mia?o weszli?my na taras, ale szef wskaza? nam wolne miejsca i poczuli?my si? jak u siebie, a mo?e nawet lepiej. Po prostu nie czuli?my si? zagro?eni, chocia? wszyscy bacznie nam si? przygl?dali. Nie robi?o im to ró?nicy, ?e jeste?my inni (dziwne, co?).
Po spróbowaniu piwka pojechali?my skrzypi?cym trolejbusem na dworzec (800 lei). W Suczawie trzeba uwa?a?, z którego dworca odje?d?a poci?g, bo jest tu kilka dworców w ró?nych cz??ciach miasta. W Rumunii istnieje kilka rodzajów poci?gów, inaczej ni? na przyk?ad na Ukrainie. "Personal" to odpowiednik naszego osobowego, "accelerat" to pospieszny, a "rapid" - ekspres. Najlepiej podró?uje si? tymi dwoma ostatnimi. Nie s? du?o dro?sze, a jad? znacznie szybciej.
Z wykupionym biletem do Vi?eu de Jos (22 tys.) w r?ku wsiedli?my do poci?gu relacji Jassy-Timi?oara ("acce"). Nad ranem czeka?a nas przesiadka w miejscowo?ci Salva. Poci?g jecha? do nadgranicznego Sygietu Marmaroskiego. Wysiedli?my w docelowym Vi?eu de Jos. Jeszcze tylko w gór? doliny do Bor?y i znów b?dziemy w górach. Dok?adnie mi?dzy Górami Rodnia?skimi a Karpatami Marmaroskimi. Ju? od kilku lat nie je?dzi poci?g w gór? doliny, ale za to zaraz pojawi? si? autobus do Bor?y (3 tys.). Na miejscu byli?my o 7 rano. Bor?y to miejscowo?? na kszta?t naszego uzdrowiska. Oczywi?cie, z zachowaniem istniej?cych proporcji. Zjedli?my szybkie ?niadanie i rozejrzeli?my si? po okolicy. Spotkali?my miejscowych turystów, którzy za?atwili nam (do dzi? za bardzo nie wiem, po co) bilety wst?pu do parku. Wybierali?my si? na Petrosula (najwy?szy szczyt Gór Rodnia?skich). Mariusz dogada? si? z miejscowymi, ?e u góry jest dolinka, a w niej stoi cabana (schronisko), w pobli?u której mo?na rozbi? namiot. Nie by?o to zbyt pocieszaj?ce, ale có?, idziemy. Na po?egnanie poinformowali nas, ?e do dolinki musimy i?? "six hours". Wydawa?o nam si? to troch? dziwne, bo nie wygl?da?o dalej jak na Giewont z Zakopanego. Pokazali nam te? rumu?sk? map?, ale nie uda?o nam si? wiele z niej wywnioskowa?.
Po krótkiej wymianie zda? doszli?my do wniosku, ?e prze?pimy si? u góry. Niezbyt mi si? podoba?ten pomys?, ale có?. Byli?my ju? troch? zm?czeni po dwóch nieprzespanych nocach. Pierwsza noc w Czerniowcach, druga w poci?gu, w którym jaki? rumu?ski so?dat wyj?? co? na kszta?t magnetofonu i pu?ci? na ca?y regulator rumu?ski folk, który jest bardzo popularny w tych okolicach. To, ?e by?a druga w nocy, chyba mu nie przeszkadza?o. Zreszt? nie tylko jemu, wszyscy pasa?erowie sprawiali wra?enie zadowolonych. Kilka przedzia?ów dalej trwa?a impreza. Nie mogli?my przez to nawet marzy? o zmru?eniu oka, chocia? siedzieli?my wygodnie. W maruderskim tempie i z licznymi postojami szli?my 4 godziny do kotlinki pod Petrosulem. Po posi?ku d?ugi sen (16 godzin). Nazajutrz pogoda by?a, delikatnie mówi?c, zmienna, ale wstrzelili?my si? i przespacerowali?my na Petrosula (nieca?a godzina), z obaw? zreszt? o ca?y dobytek pozostawiony na dole w kotlince. Panorama by?a raczej ?rednia, a to z powodu du?ego zachmurzenia. Urz?dzili?my sobie sesj? zdj?ciow?, nie maj?c ?wiadomo?ci, ?e z?bki w filmie s? zerwane i zdj?cia nie wyjd?. Po zej?ciu wszystko by?o na swoim miejscu. Krótk? chwil? pó?niej podczas ceremonia?u gotowania herbaty, przysz?y do nas dwie przedstawicielki p?ci przeciwnej. Przynios?y nam jagódki i zup? pomidorow?. Nieoczekiwane spotkanie przekszta?ci?o si? w 8-godzinn? pogaw?dk? o wszystkim. Okaza?o si?, ?e one podobnie jak my s? na wakacjach, z t? ró?nic?, ?e mieszkaj? we wschodniej cz??ci Rumunii. Dowiedzieli?my si? troch? o ciekawych miejscach w Rumunii, prawdziwej historii o Draculi oraz nauczyli?my si? paru s?ówek po rumu?sku. Spróbujcie sobie wyobrazi?, jak one wymawia?y s?owo "r?kawiczki". Na koniec urz?dzili?my ognisko skromnie zakrapiane jakimi? wynalazkami.
Nast?pnego dnia. Pobudka. ?niadanie. Strasznie oci?gali?my si? przy pakowaniu po jednodniowych wczasach. Przysz?a tak?e nasza znajoma. Próbowali?my rozegra? szybk? parti? w karty, ale nie mogli?my zrozumie?, o co w tej grze chodzi. Nadchodzi powoli czas powrotu, po?egnania z górami i Rumuni?. Góry s? bardzo ciekawe, aczkolwiek bardzo zniszczone. Cz??? Karpat Marmaroskich wr?cz zindustrializowana. Na szczycie Petrosula stoi rozlatuj?cy si? budynek, który s?u?y? jako stacja meteorologiczna. Dolinka miejscami przypomina ?mietnik, a woda jest w ca?o?ci zu?ywana przez stoj?cy tam dom. W ni?szej cz??ci dolinki przez to brakuje wody. Poza tym okaza?o si?, ?e budynek ten to nie ?adna cabana, ale stacja meteorologiczna, w której nie mo?na by?o nocowa? (ca?e szcz??cie). Szybkie "bye" i za nieca?e dwie godziny byli?my w Bor?y. Teraz mieli?my okazj? zobaczy? misteczko w ca?ej krasie. Wygl?da naprawd? bardzo imponuj?co. Tyle ?e tutaj, w odró?nieniu do Ukrainy, nie mo?na p?aci? w USD, a jedynie w lejach. Niestety, my mieli?my jeszcze troch? dolarów, ale sko?czy?y nam si? ju? leje. Znalaz? si? jednak miejscowy cinkciarz, który chcia? nam da? za dolara 6500 lei, wytargowali?my 7000, a ca?a operacja posz?a nam bardzo sprawnie. By?o bardzo gor?co, wi?c piwko, piwko i bus (prywatny) do Vi?eu de Jos (5 tys.).