Przera?enie Bogdana by?o ogromne, ale Allah widocznie nad nim czuwa?, bo na dworcu spotka? mnie i moj? ?on?. Có? by?o robi?, gdy wysz?o na jaw, jakie zamiary ma Pers. Nagle Bogdan sta? si? naszym odnalezionym kuzynem, który koniecznie musi wraca? do domu, bo mama czeka i chory dziadek chce widzie? wnuka.
Co prawda Pers si? burzy?, ale nasze "nied?wiadki" by?y tak przekonuj?ce, ?e odpu?ci?, a my z nowym znajomym udali?my si? na parsi-col? i ju? wspólnie, bez Ira?czyka, zwiedzili?my bazar.
Bardzo pomocna okaza?a si? znajomo?? farshi przez moj? ?on?, Ag?. Gdyby nie jej wywody, facet narobi?by Bogdanowi k?opotów. Kilka razy nawet próbowa? ci?gn?? go za r?ce. Na szcz??cie my tak?e byli?my wytrwali. Zatem ostro?nie z zaproszeniami Ira?czyków, bo bez j?zyka cz?owiek staje si? potulny jak baranek i sam mo?e da? si? wyprowadzi? na manowce.
Bohaterem trzeciej przygody równie? jestem ja. Miejsce: ruchliwa ulica w Teheranie, w centrum. Idziemy sobie z ?on?, wcinamy ciacha, s?o?ce pra?y, ale s?odycz ciastek wprowadzi?a nas w b?ogostan. Wtem podbiega do nas jaki? dobrze ubrany ma?olat i zaczyna si? drze?. Gdy prze?kn?li?my, okaza?o si?, ?e m?ody cz?owiek to persona z policji obyczajowej. Ci??ka sprawa. Ze stra?nikami rewolucji nie ma ?artów.