Na koniec tej mi?ej opowie?ci nasi gospodarze za tygodniow? go?cin? nie chcieli ?adnej zap?aty (w pieni?dzach) ani zaproszenia do Polski. Im po prostu nie przesz?o to przez my?l. A my, Europejczycy, có? - mo?emy si? tylko dziwi?. Spróbujcie kiedy? na spacerze w Polsce przypadkowo nawi?za? rozmow? z inn? rodzink?. Bieg dalszych wydarze? mo?ecie sobie dopisa? sami.
Jako ?e go?cinno?? Ira?czyków jest wr?cz przys?owiowa, oto jeszcze jedna opowie??. Tym razem o tym, jak to Polak chcia? zobaczy? bazar z zaprzyja?nionym Persem.
Gdy wysiada?em rano z autobusu w Yazdzie, mym oczom ukaza? si? znajomy widok - prawie wpad?em na cz?owieka o jasnej cerze. Rzut oka na go?cia i ju? wiedzia?em, ?e to rodak. Troch? si? zdziwi?, gdy zagada?em do niego po polsku. Nim zd??yli?my si? wymieni? informacjami sk?d i dok?d drogi prowadz?, okaza?o si?, ?e Bogdan by? w nie lada k?opocie. Otó? na dworcu nie by? sam, towarzyszy? mu Ira?czyk. Ira?czyka Bogdan pozna? dzie? wcze?niej, podszed? do niego cz?owiek na ulicy i nawi?za? rozmow?. Pers by? uczynny i zaproponowa? wspólne ogl?danie miasta. Bogdan tego samego dnia ju? nie mia? ochoty na zwiedzanie, ale umówi? si? z Ira?czykiem na nast?pny dzie?, aby obejrze? bazar. Niestety, gdy nast?pnego dnia spotka? si? z Ira?czykiem, ten wsadzi? go do taksówki i powiedzia?, ?e pojad? na dworzec, a stamt?d do jego wioski.