W osiemnastym wieku modny sta? si? Bath. Z gor?cych ?róde? korzystali tam ju? Rzymianie - ?a?nie z czasów rzymskich mo?na zwiedza?. My zrezygnowali?my ze wzgl?du na cen? biletów wst?pu (8 funtów - 50 z?otych). Bath jest architektonicznie bardzo pi?kny. Budowle z kamienia o ciep?ym, ?ó?tawym kolorze. Katedra z klasycystycznymi nagrobkami i stropem wachlarzowym. Ca?e miasto jest zabytkiem kultury UNESCO. Jednolita zabudowa pochodzi z XVIII wieku i jest dzie?em wielbicieli staro?ytno?ci, Ralpha Allena i architektów Johna Wooda ojca i syna. Klasycystyczna lekko??, elegancja, szczególnie w "circle" i "crescent".
Podobnie jak w wielu pa?acach w Europie s?yszy si?: "Nasz pa?ac zbudowany jest na wzór Wersalu", tak tutaj jest si? w miejscu, gdzie powsta? pierwowzór struktur "terrace", "circle", "square" i "crescent", które teraz spotyka si? w niezliczonych miejscach Anglii i Stanów Zjednoczonych. Jeden z domów na "Royal Crescent" s?u?y jako muzeum: z typowym XVIII-wiecznym umeblowaniem i wyposa?eniem. W kuchni mo?na podziwia? urz?dzenie do kr?cenia pieczeni na ogniu za pomoc? pieska, który jak chomik biega? w obrotowym kole.
Na pocz?tku XIX wieku Bath przesta? by? modnym kurortem. "Towarzystwo" przenios?o si? do Brighton, poniewa? regent George, faktycznie rz?dz?cy od 1811 roku, wybra? to miasto na swoj? rezydencj?. Ksi??? George zafascynowany by? Orientem i buduj?c swój Royal Pavilion popu?ci? wodzom fantazji: opisy w przewodnikach si?gaj? od " wspania?y", przez "kiczowaty", "dziwaczny" do "wulgarny". Ja by?am zachwycona.
Samo miasto Brighton jest wyj?tkowo brzydkie. Jako kurort "dla mas" sta?o si? popularne po po??czeniu go lini? kolejow? z Londynem w 1841 roku. Hotele wie?owce, jedno molo w stanie rozsypki, na drugim g?o?no i niechlujnie: stragany z "fish and chips", hale z automatami do gry, sklepiki, restauracje, karuzele.
Te "tanie rozrywki" wcale nie s? tanie. W ogóle w Anglii uderza rozbie?no?? pomi?dzy cen? a jako?ci?. Wszystkie "bad and breakfast" o niskim standarcie, ale w cenie 60-80 funtów (360-480 z?otych) za pokój dwuosobowy. Wymiana XIX-wiecznych kanalizacji musi post?powa? wolno, skoro ci?gle napotyka si? ledwo ciurkaj?ce prysznice, instalacje na zewn?trz budynków, a w toalecie domu towarowego Debenham na sta?e zamontowan? tabliczk? z napisem: "Prosz? trzy razy nacisn?? sp?uczk?, bo mamy trudno?ci z ci?nieniem wody". Poza tym amatorsko zamontowane przewody elektryczne i wiele domów w miastach w bardzo z?ym stanie. "Tanie" fish and chips kosztuj? 8 funtów za porcj?.
Inne atrakcje to Stonehenge i tunel pod kana?em La Manche. Ja chcia?am w ogóle zignorowa? Stonehenge, bo nie lubi? mody na spirytualizm, ale poniewa? szosa do Bath przebiega?a obok Stonehenge, to "zaliczyli?my" i to miejsce. Kamienie te s? zawsze tak fotografowane, ?e wygl?daj? na wielkie (i zawsze o zachodzie s?o?ca...) W rzeczywisto?ci s? ma?e, a p?ac?c za bilet wst?pu mo?na podej?? do nich na odleg?o?? paru metrów. Równie dobrze wida? je przez p?ot. Joachim podsumowa?: "Pomy?le?, w tym czasie Egipcjanie budowali piramidy - a ci tu zdobyli si? na ustawienie paru kamieni jeden na drugim..."
Wracali?my tunelem. Bilet wykupuje si? na konkretny poci?g, ustawia w kolejk?, wje?d?a na ramp? poci?gu - i pozostaje w samochodzie. Spodziewa?am si?, ?e istniej? oddzielne siedzenia dla pasa?erów, ale nie: nogi rozprostowa? mo?na tylko stoj?c obok samochodu. W wagonach s? ma?e okna, ale oczywi?cie nic nie wida?. Na szcz??cie jazda trwa tylko pó? godziny.
I tak to w ekspresowym tempie i do?? prozaicznie powraca si? z historycznych regionów do XXI wieku.