Jeden z parków, Sheffield Park, jest szczególnie pi?kny. Studiowa? w nim mo?na koncepcj? parku angielskiego - w odró?nieniu od wcze?niejszego stylu francuskiego. W stylu francuskim centrum stanowi? pa?ac. Twórców fascynowa?a architektura i geometria, dlatego rabaty, kana?y i aleje s? symetryczne lub w kszta?cie figur geometrycznych. Parki angielskie by?y inspirowane malarstwem. Widoki komponowano jak obrazy. Tak dobierano elementy krajobrazu, wzgórza, dró?ki, drzewa i krzewy, aby tworzy?y pi?kny "obraz". "Obrazy" zmienia?y si? wraz ze zmian? miejsca ogl?daj?cego. Pa?ac nie musia? by? symetrycznym odno?nikiem, s?u?y? jedynie jako element kompozycji.
Centrum Sheffield Park stanowi? cztery jeziora na ró?nych poziomach, po??czone ze sob? mostami i wodospadami. Na jednym z nich rosn? czerwone (!) lilie wodne. Jeziora okolone s? drzewami i krzewami. Spaceruj?c po wzgórzach natrafia si? na ró?ne niespodzianki: sekwoje, las z ostrokrzewu, k?py egzotycznych drzew. Niektóre p?aszczyzny s? przystrzy?onymi trawnikami - inne ??kami. Nieraz jakby przypadkowo spotyka si? po?acie poro?ni?te najró?niejszymi kwiatami. Nieraz "obraz" stanowi? kompozycje ró?nych zieleni i szaro?ci.
Parki s? bardzo dobrze dostosowane dla potrzeb najró?niejszych turystów. Ociemnia?ym wolno dotyka? w pa?acach niektórych eksponatów, po parku mog? spacerowa? wed?ug specjalnych oznacze?. Starsze osoby mog? wypo?yczy? elektryczne wózki, rodzice - wózki dla dzieci i noside?ka. Obok parku s? zawsze sto?y i ?awki pod drzewami, gdzie mo?na co? zje?? - niezale?nie od restauracji parkowej.
Wsie w po?udniowej Anglii zamieszkane s? nie przez rolników, ale przez ludzi, którzy pracuj? w Londynie. Wszystkie pola wokó? jednej wsi uprawiane s? przez jednego, dwóch rolników. Jad?c samochodem nie mamy w?a?ciwie mo?liwo?ci podziwiania krajobrazu: po obu stronach szosy rosn? g?ste, wysokie ?ywop?oty. Szosy s? w?skie i wij? si? nieraz do?? bez sensu - widocznie przebiegaj? wed?ug odwiecznych ?cie?ek i dróg. Je?li chce si? obejrze? wsie, trzeba zaparkowa? samochód i przej?? si? na piechot?. Wsie s? bardzo malownicze: z ko?cio?em, zbudowanym z kamienia, cmentarzem ko?cielnym, domami pokrytymi strzech?, starymi zajazdami (w Petworth nocowali?my w zaje?dzie z XV wieku, o tak niskich stropach, ?e Joachim ci?gle wali? g?ow? w belki i futryny).
Chwilami ma si? wra?enie, ?e to wszystko jest "za ?adne", ?e jest si? w sztucznym ?wiecie lub w muzeum. My?l?, ?e w o wiele wi?kszym stopniu musz? to odczuwa? Amerykanie.
Po?udnie Anglii by?o te? miejscem, gdzie wy?sze sfery Londynu je?dzi?y "do wód". W kurorcie Tunbridge Wells mo?na przej?? si? po zabawnej siedemnastowiecznej promenadzie. Hotel "Swan", w którym nocowali?my, by? z XVII wieku, z wszechobecnym angielskim wystrojem: ró?owe tapety w kwiatki, miniaturowe meble, tiule, ?ó?ko z baldachimem.