Po krótkiej wizycie w jaskini ruszamy szutrow? drog? dalej, aby o w?a?ciwej porze dotrze? do g?ównego celu naszej trasy, czyli Parku Torres del Paine. Krajobraz stopniowo si? zmienia, pojawiaj? si? pierwsze ciekawe formacje skalne, a? naszym oczom ukazuj? si? cz??ciowo spowite chmurami, ostre, górskie szczyty. Przy wje?dzie na teren parku witaj? nas miejscowe dzikie zwierzaki - guanako, czyli patago?ska odmiana lamy. Po uiszczeniu parkowych op?at pierwsze kroki kierujemy do schroniska, po?o?onego u stóp s?ynnych wie? Paine, Hosteria Las Torres. Panuje tu typowo schroniskowa atmosfera, przypominaj?ca nieco nasz tatrza?ski Murowaniec. Szybko si? zakwaterowujemy, aby ruszy? jeszcze po po?udniu samochodem w g??b parku... lecz spotyka nas niemi?a niespodzianka. Okazuje si?, ?e nasz terenowy pojazd ma defekt ko?a - prawie usz?o z niego powietrze. Na szcz??cie w odleg?ym o 500 metrów du?ym kompleksie hotelowym znajduje si? warsztat naprawy samochodów. Udaje nam si? tam podjecha? i w przeci?gu godziny (mimo niedzieli) mamy naprawione ko?o. Ruszamy zatem na pierwszy wypad w g??b parku gruntow? drog?, wiod?c? wzd?u? najpi?kniejszej cz??ci górskiego masywu. Wie?e Paine skrywaj? si? jednak w g?stych chmurach, z rzadka ods?aniaj?c fragmenty swych postrz?pionych grani. Z obaw? my?limy o dniu nast?pnym, w którym zamierzamy dotrze? pod owe s?ynne wie?e - wiemy bowiem, jak zmienna i kapry?na bywa pogoda w tym rejonie ?wiata. Póki co podziwiamy pi?kne jeziora, m.in. Sarmiento i Nordenskjöld, o ró?nych kolorach wody, od jasnoseledynowej poprzez ró?ne odcienie b??kitu do ciemnego granatu. W powrotnej drodze nasz? drog? przecina ogromne stado guanako, zwolna przemieszczaj?ce si? z jednej strony na drug?. Zwierz?ta nie boj? si? samochodu i podchodz? czasem na kilka metrów. Stoimy d?ugo jak urzeczeni, podziwiaj?c ten wieczorny spektakl natury.
Nast?pnego dnia wcze?nie budzi nas s?o?ce. Szybko wyskakujemy z ?ó?ek... i nie wierzymy w?asnym oczom! Po wczorajszych g?stych chmurach ani ?ladu, ostre wierzcho?ki wie? Paine niemal wyrastaj? nad naszymi g?owami. Zbieramy si? wi?c szybko i ruszamy zdoby? s?ynny punkt widokowy, Mirador del Paine, po?o?ony bezpo?rednio u stóp wie?. Do pokonania mamy kilka kilometrów w poziomie i ponad 1000 metrów w pionie. Pocz?tkowo ?cie?ka wiedzie u podnó?a masywu, lecz wkrótce zaczyna si? wznosi?, ods?aniaj?c corazwi?cej. A widoczno?? tego dnia jest niezwyk?a - w oddali mo?na zobaczy? pasma górskie odleg?e o co najmniej 30 km. Nieco bli?ej pojawiaj? si? jeziora Sarmiento i Nordenskjöld, pi?knie wtopione w górski krajobraz. Podziwiamy te? (i fotografujemy) ciekawe okazy miejscowych ro?lin, m.in. charakterystyczne dla Patagonii czerwone dzwonki taique i olbrzymie, kwitn?ce na czerwono krzewy notro. Nieco wy?ej wkraczamy w zaskakuj?co bogat? stref? lasu, z pot??nymi miejscowymi bukami lenga i zwalonymi pniami . Wreszcie, po przej?ciu przez t? stref? dochodzimy do stromego, piar?ystego zbocza. T?dy, niemal wprost do góry prowadzi ?cie?ka na punkt widokowy Mirador del Paine. Mozolnie wspinamy si? po ska?ach i osuwaj?cych si? kamieniach, aby w ko?cu wej?? na skalny próg, z którego nagle ukazuje si? zapieraj?ca dech w piersiach panorama. Wprost przed sob? mamy trzy dumnie strzelaj?ce w niebo wie?e Paine, najwy?sza z nich wznosi si? 1500 metrów nad naszymi g?owami. Tu? przed nami rozci?ga si? niewielkie, morenowe jeziorko, pokryte w du?ej cz??ci cienkim lodem. Po bokach wznosz? si? wysokie, o?nie?one szczyty masywu Paine. Atmosfera jest tu niezwyk?a - bliski kontakt z tak pi?kn? przyrod? sprawia, i? przez d?u?szy czas kontemplujemy ten wspania?y widok...
Niestety wszystko co pi?kne, trwa krótko. Popo?udniowa ju? pora sk?ania nas do zej?cia. Droga powrotna jest o wiele mniej m?cz?ca; wygrzewamy si? jeszcze chwil? na skraju lasu, po czym w ostatnich promieniach s?o?ca schodzimy do doliny, maj?c ca?y czas przed sob? rozleg?? panoram? gór o?wietlonych mi?kkim wieczornym ?wiat?em. O zmroku zm?czeni, lecz szcz??liwi i pe?ni wra?e? docieramy do naszego schroniska.
Nast?pnego dnia tak?e wstajemy wcze?nie, mamy bowiem na ten dzie? bardzo bogaty program - chcemy naszym pojazdem dotrze? do kilku bardzo ciekawych, a rozrzuconych na du?ym obszarze parku, przyrodniczych atrakcji. Pierwsz? z nich s? kaskady na rzece Paine - malownicze skalne progi, przypominaj?ce nieco "szumy" na naszej Tanwi, ale w znacznie wi?kszej skali. Dociera tu ma?o turystów, spotykamy wi?c po drodze pas?ce si? leniwie stado guanako.
Jednak?e ci?gle ma?o nam wodnych atrakcji, przemieszczamy si? zatem pi?kn?, wij?c? si? w?ród jezior drog? do najwi?kszego wodospadu w parku - Salto Grande. Woda spada tu z wysoko?ci 15 metrów w w?skie, skalne gard?o, tworz?c "kocio?" z pi?kn? t?cz? tworz?c? si? na drobnych kropelkach wodnego py?u. Niezwyk?e jest tak?e otoczenie wodospadu - w pobli?u wyrastaj? niemal wprost w niebo ostre, postrz?pione szczyty, zwane Cuernos del Paine, czyli Rogami. Rzeczywi?cie ich fantazyjne kszta?ty uzasadniaj? nazw? nadan? im przez miejscowych. Spacerujemy po rozleg?ym p?askowy?u w okolicach wodospadu, podziwiaj?c górski majestat i przygl?daj?c si? miejscowej przyrodzie.