Nocna wspinaczka na szczyt
Samo podej?cie szczytowe rozpocz?li?my o godzinie pierwszej w nocy. Mo?e to wydawa? si? dziwne, ale ma sens. Przede wszystkim to kwestia klimatu. W nocy jest tak zimno, ?e zamarzni?te piargi u?atwiaj? stopom oparcie, a wchodzi si? po stoku o nachyleniu oko?o czterdziestu do sze??dziesi?ciu stopni. Dodatkowo przybycie na szczyt o wschodzie s?o?ca gwarantuje dwie godziny bezchmurnej pogody, po dziesi?tej szczyt kryje si? w chmurach. Robi si? niebezpiecznie i widoczno?? nie przekracza dwóch metrów. Wreszcie zostaje element psychologiczny - w ?wietle dnia stromizna, któr? trzeba pokona?, wydaje si? przera?aj?ca.
Po pi?ciu godzinach wspinaczki stan?li?my na kraw?dzi krateru, w miejscu zwanym Giliam's Point - 5685 m n.p.m. Po pó?godzinnym odpoczynku ruszyli?my, aby pokona? ostatnie 200 metrów wysoko?ci. Marsz brzegiem krateru zaj?? oko?o dwóch godzin i chwil? po ósmej cel wprawy zosta? osi?gni?ty. Byli?my na szczycie!
Powrót w deszczu
Pozosta?o tylko zej??. Ale zej?cie okaza?o si? wi?kszym wyczynem ni? podej?cie. Powrót do Kibo Hut zaj?? nam oko?o dwóch godzin. Tam padli?my ze zm?czenia. Jednak nie by?o czasu na odpoczynek. Musieli?my bowiem tego samego dnia znale?? si? przy bramie parku. Tak wi?c po godzinie snu trzeba by?o rusza? dalej w drog?.
Jak tylko wyszli?my z Kibo Hut, rozpada?o si?. Deszcz towarzyszy? nam ju? do ko?ca dnia. Raz by?a to ulewa, a raz m?awka, wciskaj?ca wilgo? w ka?dy zakamarek ubrania. O?miogodzinny marsz przemieni? si? w brodzenie przez b?otniste strumienie do pó? ?ydki (cz?sto zako?czone upadkiem). W ko?cu jednak o dziewi?tnastej stan?li?my u bram parku. Brudni, przemoczeni, ale zadowoleni z odniesionego sukcesu. Jeszcze tylko za?atwienie formalno?ci przy bramie parku i mogli?my wraca? do Moshi na zas?u?ony odpoczynek.
Krótka notka o Kilimand?aro
Kilimand?aro to najwy?sza wolno stoj?ca góra ?wiata - jej najwy?szy punkt to Uhuru Peak (Szczyt Wolno?ci), wznosz?cy si? na 5895 m n.p.m. Z punktu widzenia geologii to wulkan, i to ?ywy wulkan, teraz u?piony. Bo cho? najwi?ksza erupcja niszcz?ca wszystko w promieniu wielu kilometrów mia?a miejsce trzysta sze??dziesi?t tysi?cy lat temu, to ostatni wybuch nast?pi? w latach czterdziestych naszego wieku.
Pierwsze wzmianki o Kilimand?aro pojawiaj? si? ju? w "Geografii" Ptolemeusza w II wieku naszej ery, jednak on sam góry nie widzia?. Pierwszym Europejczykiem, który j? widzia? i odwa?y? si? opowiada? o ?niegach pod równikiem, by? niemiecki misjonarz Johannes Rebmann. Uzbrojony w parasol i Bibli? przedziera? si? przez afryka?ski busz, po to, by 11 maja 1848 roku ujrze? monumentalny lodowiec, wysoko ponad chmurami. Zorganizowa? ekspedycj? na szczyt góry, zako?czon? jednak niepowodzeniem.
Ostatecznie szczyt zosta? zdobyty w pa?dzierniku 1886 roku przez wielk? ekspedycj? niemieck? pod wodz? Hansa Meyera. Od tamtej pory na Uhuru Peak stan??y setki w?drowców. Najm?odszy z nich mia? jedena?cie lat, najstarszy za? siedemdziesi?t cztery. Powiod?o si? dwóm niewidomym, powi?zanym tak, ?e jedn? nog? mieli wspóln?, powiod?o si? i ob??kanemu motocykli?cie.
Do tak doborowego grona do??czyli?my równie? nasza II Trekkingowa Wyprawa Politechniki Koszali?skiej, w sk?adzie: Karolina Szamborska, Wojtek Kubeczka, Marek K?osowicz, Marek S?owi?ski. W dniu 9 marca 1998 roku o godzinie 8 rano stan?li?my na kraw?dzi krateru w miejscu znanym jako Uhuru Peak.
Termin trekkingu: 06-09.03.1998 r.
Ró?nica wzniesie?: 4095 m
D?ugo?? szlaku: 32 km
Ró?nica temperatur: 30 st. C
Czas wej?cia: 3 dni
Czas zej?cia: 1 dzie?