Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Elbrus - zmiana klimatu
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Skali Pastuchowa 4800 m n.p.m. - do tego miejsca nasza grupa dotar?a nieco inn? tras?
Dalej wszyscy chodz? tak samo. Przed nami s?ynne Ska?y Pastuchova. Wyobra?a?am je sobie inaczej. Cho? niepozorne, nie da si? ich nie zauwa?y?. Ci?gn? si? na wysoko?ci oko?o 4600 m. Doj?cie od "skrzynki" - w porywach do 2 godzin. Potem troch? bardziej strome podej?cie do trawersu. Przekonana, ?e widz? g?ówny, zachodni wierzcho?ek Elbrusa (po lewej) zapominam o wysoko?ci i próbuj? przyspieszy?. Kilkumetrowe "podbiegni?cie" ko?czy si? lekkim bólem w klatce piersiowej. No nie, jednak trzeba zwolni?. Jeste?my na wysoko?ci zbli?onej do 5000 m.

Trapinka okazuje si? do?? d?uga. Wszystko na wyci?gni?cie r?ki, a jednak to tylko z?uda. Ach te proporcje! Mimo to do?? szybko jeste?my na prze??czy Siedlovina w pobli?u zdemolowanej przez si?y natury chatki. Tutaj ko?cz? si? tyczki wyznaczaj?ce kierunek podej?cia. Chwila rozterki i najkrótsz? drog? do góry. Ponownie zrobi?o si? bardziej stromo, jakie? 30-40 stopni. W tym miejscu z pewno?ci? przydaj? si? raki, cho? generalnie jest ?atwo. Po kolejnych 200 m okazuje si?, ?e w?a?ciwy Elbrus by? ukryty i dopiero teraz ukazuje si? w ca?o?ci. Ju? niedaleko. Teren staje si? coraz bardziej p?aski, by na ostatnich metrach zmusi? nas do unoszenia wy?ej nóg. Jest super, niczym nie ograniczona przestrze? i czyste niebo, tylko ten wiatr! Gdyby jeszcze by? bardziej zdecydowany, ale nie! Dmucha zatykaj?c usta i zmuszaj?c do zapierania si?, by za moment odpu?ci? tak nagle, ?e prawie przewracam si? na twarz. Oczywi?cie, po której? z kolei takiej zagrywce wiemy ju?, o co chodzi. Czekan pomaga. Pod warunkiem, ?e zosta?o jeszcze troch? si? mo?na "pobawi?" si? w t? gr?. Sama przyjemno??. Cho? nieporównywalna z t?, jak? daje klapni?cie na ty?ek ju? na szczycie. Dalej ju? i?? si? nie da. Pozostaje podziwianie widoków.

Zej?cie - wiadomo - tak jak wej?cie. Droga ju? znajoma ci?gnie si? jak dobrej jako?ci guma, czyli do granic mo?liwo?ci. Pozwala jednak na ?agodny powrót do "rzeczywisto?ci" i naszej "skrzynki". Pijemy bez ogranicze? gor?c? herbat? i - witaj ?piworku. Odsypiamy wysi?ek. Na wi?cej wra?e? nie mamy, niestety, czasu (przynajmniej niektórzy z nas musz? ju? wraca? na polskie niziny) i nast?pnego dnia schodzimy do boczek. Dalej w dó?, korzystaj?c z "atrakcji" kolejki (st?d wiem, ?e skrzypi i telepie). Ostatni odcinek by? w remoncie wi?c schodzimy pieszo, a? do znajomej asfaltówki Tersko?a.

Elbrus ze zbocza Czegetu
St?d wszystko si? zacz??o. Wydaje si?, ?e to by?o wieki temu, kiedy z ci??kimi plecakami ?cie?k? wypatrzon? z Czegetu wyruszyli?my na spotkanie z Elbrusem. Na dole skwar, kurz i "zapach" wszechobecnego byd?a. W Rosji wszystko jest takie jak u nas, tylko minimum dwa razy wi?ksze - to bardzo trafne stwierdzenie Jacka pasuje niemal do wszystkiego. Nie wiem, czy tylko mi si? wydawa?o, czy krówek i... ich "?ladów" te? to dotyczy... Dla odmiany górska ro?linno??, zw?aszcza kwiaty, te? s? niesamowite. Jest ich mnóstwo: bia?e, ?ó?te, niebieskie. Zaskakuj? nas wsz?dzie i zmuszaj? do uwa?nego st?pania. A idzie si? d?ugo. Kolejne trafne stwierdzenie: odleg?o?ci w Rosji nie mierzy si? na kilometry, lecz na dni niezb?dne do ich pokonania. Niewa?ne, czy jeste? w poci?gu, aucie czy idziesz pieszo.

Wybieraj?c drog?, warto zrezygnowa? z kolejki lub podej?cia tras? wyznaczon? przez jej stacje na rzecz drogi, która rozpoczyna si? mniej wi?cej w "centrum" Tersko?a (od asfaltu na prawo, bior?c pod uwag? kierunek przyjazdu). W ten sposób mamy co prawda do pokonania oko?o 2000 m w pionie (do Priuta) i par? ?adnych kilometrów w poziomie, ale za to ile ciekawostek. W ci?gu jednego dnia odkrywamy znaczenie "dolarówek", czyli serpentyn, odwiedzamy stacj? Meteo, by przenocowa? pod dachem jednej z chatek Lodowej Bazy. Sto razy zmieniaj?c ciuchy pra?ymy si? w s?o?cu, orze?wiamy deszczem i marzniemy od ostro zacinaj?cego gradu. Spacerujemy w?ród ska?, skromnej zieleni i mnóstwa czego? co sprawia, ?e mo?na poczu? si? jak na ksi??ycu (to ostatnie dotyczy raczej "pod?o?a"). Na koniec docieramy do skraju pierwszego lodowca. Jest pocz?tek lipca, wi?c co? na kszta?t sezonu, a w?a?ciwie nikogo nie spotykamy.


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Pod syberyjskim s?o?cem Azja - relacja Autostopem przez Rosj?   Pozostałe...

Opracowanie: Anita Marciniak
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-04-01