Chi?szczyzna po mongolsku
Niewielu turystów odwiedza Mongoli?, mo?e dlatego, ?e nie ma tu morza i s?onecznych pla?, bujnej zieleni ani egzotycznych kwiatów. S? za to bezkresne przestrzenie, po których hula wiatr, i lodowate jeziora, w których ?yj? rybie potwory. Na po?udniu le?y pustynia Gobi - kamienista kraina wielb??dów i koni Przewalskiego. Za ni? zaczyna si? inny, lepszy ?wiat - Chiny. Od wieków stamt?d przychodzi?y do Mongolii wszelkie wzorce: kultura, stroje, wreszcie religia - buddyzm, a wraz z nim mnisi, pagody ze strzeg?cymi ich u?miechni?tymi lwami. W XVI wieku buddyzm rozprzestrzeni? si? w ca?ej Mongolii, liczba klasztorów i ?wi?ty? si?ga?a 400. Zaledwie cztery z nich przetrwa?y dziejow? zawieruch?, a obecnie kolejne s? pieczo?owicie odbudowywane. Uderzaj?ca jest ilo?? chi?skich motywów w mongolskiej sztuce, charakterystyczne smoki widniej? na wi?kszo?ci przedmiotów modlitewnych, naczyniach. Przez wieki okupacji mand?urskiej w Mongolii style wymiesza?y si? tak dok?adnie, ?e dzisiaj w wielu wypadkach nikt ju? dok?adnie nie umia?by okre?li?, co jest rdzennie mongolskie, a co chi?skie.
Dla wielu Mongo?ów Chiny s? dzi? g?ównym ?ród?em utrzymania, zakupione tu? za granic? towary: odzie?, magnetofony, porcelan?, koce itp., z podziwu godn? odwag? przemycaj? do Rosji i dalej, do Polski. Podczas podró?y kolej? transsyberyjsk? mieli?my okazj? pozna? tajniki tego procederu. Ni s?owem, ni piórem nie sposób opisa? pomys?owo?ci handlarzy w ukrywaniu rozmaitych przedmiotów w zakamarkach poci?gu. Do?? powiedzie?, ?e przed sam? granic? pod podwoziem podwieszone by?y nieprzebrane ilo?ci toreb i kurtek, a pod kloszem ka?dej lampy upchane paski, r?kawiczki i dresy. Wszyscy za? podró?ni wylegiwali si? pod puszystymi chi?skimi kocami. Ca?y poci?g przypomina? jedn? wielk?, tykaj?c? bomb? zegarow? - tak g?o?no bi?y ze strachu serca dzielnych przemytników. Bomba jednak, o dziwo, nie wybuch?a - celnicy nie chcieli widzie?, a mo?e naprawd? nie widzieli, jak si? ich robi w balona. Po stronie rosyjskiej poci?g zamieni? si? w sklep na kó?kach. Na ka?dej stacji przez okna up?ynniano towary, a? do ko?ca podró?y. Jedna taka przeja?d?ka ustawia finansowo mongolsk? rodzin? na wiele miesi?cy, wi?c warto podj?? ryzyko.
Jurta
Pierwsz? zobaczyli?my zaraz po przejechaniu rosyjsko-mongolskiej granicy. Potem widywali?my je wsz?dzie: na przedmie?ciach U?an Bator, tu? obok betonowych bloków, w okolicach Karakorum - nowiutkie jak spod igie?ki, specjalnie dla turystów, niesamowicie obdarte na Pustyni Gobi. Jurta jest domem Mongo?ów, wygodnym, przewiewnym namiotem z filcu i bia?ego p?ótna, wspartym na solidnym, drewnianym stela?u. Najwi?ksz? jej zalet? jest ?atwo??, z jak? daje si? rozk?ada? i sk?ada? dowoln? ilo?? razy. Dzi?ki temu mo?na j? przetransportowa? i postawi? od nowa w miejscu oddalonym od poprzedniego wiele setek kilometrów. Dla mongolskiej rodziny, która trudni si? pasterstwem, taki dom jest idealnym rozwi?zaniem. Z wierzchu jurta wygl?da nieciekawie, jedynym elementem dekoracyjnym s? drewniane drzwi wymalowane w fantazyjne esy-floresy, najciekawsze skarby kryj? si? za tymi drzwiami. Centralne miejsce zajmuje okr?g?y, ?elazny piecyk z d?ugim kominem, na nim przyrz?dzane s? posi?ki. Wokó? piecyka stoj? drewniane lub ?elazne ?ó?ka, obszerne skrzynie i niskie sto?eczki. Wszystkie te przedmioty ozdobione s? mosi??nymi okuciami i pomalowane kolorowymi farbami w charakterystyczne geometryczne wzory.
Cz?sto tak?e drewniane s?upy wspieraj?ce namiot zdobi? rozmaite szlaczki. Miejscem szczególnie wa?nym dla ka?dej rodziny jest domowy o?tarz, czyli stoj?ce na jednej ze skrzy? pos??ki Buddy i obrazki rozmaitych bóstw buddyjskich, pod?u?ne pude?ka z wypisanymi na paskach papieru tekstami modlitw oraz niewielkie naczynia s?u??ce do spalania kadzid?a. Obok o?tarzyka Mongo?owie umieszczaj? przeszklon? gablotk?, w której wystawiaj? wszystkie posiadane fotografie. Oprócz nieod??cznego portretu Dalaj Lamy widuje si? portrety dziadka na motorze, babci doj?cej owce i inne zdj?cia cz?onków rodziny w rozmaitych konfiguracjach. Po ilo?ci odbitek Polaroid orientowali?my si?, ilu turystów by?o przed nami w danej jurcie.