Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
?ladami w?drówki Moj?esza do Ziemi Obiecanej - wrzesie?/pa?dziernik 2000
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Próbujemy jeszcze odnale?? ko?ció? Aposto?ów z innymi mozaikami z VI w. i to po pewnym b??dzeniu nam si? udaje, ale nie decydujemy si? zajrze? do ?rodka za 3 JD (bilet za wej?cie do trzech miejsc: tego? ko?cio?a, Parku Archeologicznego i muzeum miejskiego).

Na gór? Nebo udajemy si? service-taxi (1,5 JD za kurs). Jest to dobry wybór, gdy? autobus doje?d?a tylko do miejscowo?ci Fasaliyya (0,15 JD za os.), a dalej trzeba i?? 4 km niezbyt przyjemn? asfaltow? drog?. Na górze prze?ywamy pewne rozczarowanie. Niestety, nie jeste?my godni, by zobaczy? st?d Ziemi? Obiecan? - widoczno?? jest bliska zeru. Moj?esz by? godny, dost?pi? tej ?aski. Ujrza? Ziemi? Obiecan?, ale do niej nie dotar?, umar? tu, na górze. Nawiedzamy Bazylik? Moj?esza z VI w., pochylamy g?owy przy pomniku upami?tniaj?cym Moj?esza i drugim upami?tniaj?cym pobyt Jana Paw?a II w tym miejscu w marcu tego roku. To w?a?nie dzi?ki papieskiej pielgrzymce dowiedzieli?my si? o ?wi?to?ci tego miejsca i zapragn?li?my tu przyby?.

Stawiaj?c nasze stopy na tej górze, zako?czyli?my nasz? pielgrzymk? ?ladami Moj?esza. Pozosta?o jeszcze przeprawienie si? przez Jordan i dotarcie do Jerozolimy. Czujemy lekki niepokój, gdy? od pewnego czasu dochodzi?y do nas z?e wie?ci o krwawych zamieszkach w Jerozolimie i na ca?ym terytorium okupowanym. Nie znamy sytuacji na granicy, a w Izraelu wszystko jest mo?liwe. Tymczasem wracamy do Madaby (service-taxi za 1 JD) i dalej, autobusem, do Ammanu. W Ammanie jeste?my na tyle wcze?nie, ?e postanawiamy uda? si? jeszcze na zwiedzanie najstarszej dzielnicy miasta, zwanej po angielsku Downtown. Dotarcie tam z Abdali jest dziecinnie proste. Wystarczy stan?? w odpowiednim miejscu, machn?? r?k? i zaraz jedziemy rozpadaj?c? si? taksówk? (nasza nie mia?a w ogóle szyb w oknach) za jedyne 0,1 JD od osoby. Downtown to jeden wielki bazar - suk. To miejsce urzeka nas kolorytem, wrzaw?, ciasnot?. I ci?gle okrzyki skierowane do nas "Welcome to Jordan". Ulica jest domem, sklepem, warsztatem. Jest wszystkim. Zatrzymujemy si? przy szewcu szyj?cym buty na poczekaniu, ws?uchujemy si? w warkot maszyny pozwalaj?cej mu zarobi? na chleb. Tak wpatrzeni spacerujemy, gdy nagle s?yszymy "Darek, Darek". Cieszymy si? bardzo, bo to nasz korea?ski przyjaciel i kompan tej podró?y - John. Znowu si? spotykamy i to znowu niespodziewanie. John przyjecha? do Ammanu z Wadi Mousa niedawno, zakwaterowa? si? w tej dzielnicy w hotelu, gdzie - jak okre?li? - nocuj? tylko miejscowi (standard najpodlejszy, ale bardzo tanio).

Spacerujemy jeszcze razem, wymieniamy uwagi, by w ko?cu po?egna? si?. Tym razem mamy przeczucie, ?e widzimy si? na tej ziemi ostatni raz. Zapraszamy jeszcze Johna do naszego domu, do Polski (w planach jego podró?y dooko?a ?wiata jest Europa Wschodnia), ale sami nie jeste?my przekonani do odwiedzania Polski w zimie.

Do naszego hotelu wracamy, tak jak poprzednio, service-taxi.

Wadi Rum - ziele? na pustyni
Dzie? ósmy

Pozosta? nam jeszcze jeden dzie? w Jordanii. Jak zwykle wcze?nie rano wyruszamy do Jerash. Z pomoc? uczynnych tubylców odnajdujemy w?a?ciwy autobus. Przejazd jest bardzo tani - ok. 50 km za 0,25 JD za os. Na miejscu jeste?my bardzo wcze?nie - na otwarcie kas musimy zaczeka? do 8.00 (wst?p 5 JD od osoby). Zwiedzamy pozosta?o?ci rzymskiego miasta, podziwiaj?c powierzchni? kompleksu, a przede wszystkim ilo?? stoj?cych kolumn. Dwa amfiteatry, ?wi?tynie, kolumnady - wykopaliska staro?ytnej Grecji nie si?gaj? nawet do pi?t temu wspania?emu miastu. Po kilku godzinach kluczenia w?ród kolumn wracamy do Ammanu (autobus z dworca wskazuj? uczynni miejscowi).

Po po?udniu wybieramy si? do starego centrum, aby zwiedzi? rzymskie pozosta?o?ci - teatr i forum. Wchodzimy tak?e do Muzeum Folkloru, ale ekspozycja nie jest warta 1 JD za wst?p. Reszt? czasu sp?dzamy spaceruj?c po suku i obserwuj?c ?ycie Jorda?czyków.

Dzie? dziewi?ty

Rano z plecakami przeprawiamy si? na drug? stron? ulicy i zajmujemy miejsca w autobusie odje?d?aj?cym do granicy (King Hussein Bridge). Obok autobusu (1,5 JD za os.) oczekuj? na pasa?erów taksówki serwisowe (2 JD za osob?). Po kilkunastu minutach zostajemy sami w autobusie, bo pozostali wybrali w ko?cu taksówki. Zniecierpliwieni czekamy dalej, uzyskuj?c potwierdzenie od kierowcy, ?e nied?ugo ruszamy. Mija pó? godziny, miejscowi wybieraj? taksówki, a my czekamy ju? we czwórk?, razem z Hiszpanem i Japo?czykiem.

Na zape?nienie autobusu nie ma szans. W ko?cu po godzinie i kilku s?ownych przepychankach z kierowc? zrzucamy nasze plecaki z dachu autobusu i przenosimy je na dach taksówki. Zaraz jedziemy wspania?ym 40-letnim Mercedesem 600.

Na granicy okazuje si?, ?e musimy zap?aci? podatek wyjazdowy 4 JD za osob? (wg Lonely Planet na tej granicy nie pobieraj? op?aty tego typu), a nie ma tu mo?liwo?ci wymiany pieni?dzy. Z pomoc? nowych przyjació? pokonujemy t? przeszkod?. Z granicy jorda?skiej do granicy izraelskiej, czyli na drugi brzeg Jordanu, mo?na dosta? si? jedynie autobusem linii JETT za 1,5 JD. Wsiadamy do autokaru i czekamy; oprócz nas s? jeszcze 3 osoby. Ku naszemu zdziwieniu okazuje si?, ?e panuje tu segregacja rasowa. Odjecha? ju? drugi autobus wype?niony miejscowymi, a nasz - tylko dla obcokrajowców - stoi. Przychodzi kilka osób, ale po kontroli paszportów cz??? z pasa?erów zostaje wyproszona. Na szcz??cie wkrótce ruszamy. Pokonanie 2-kilometrowego odcinka zajmuje nam ponad pó? godziny - kilkakrotnie jeste?my kontrolowani, oczekujemy te? na otwarcie jakich? bram. Na granicy izraelskiej nie obywamy si? bez przygód - mnie puszczaj? z baga?ami, a ?on? zatrzymuj? na osobiste przes?uchanie. Wypada ono pomy?lnie i razem udajemy si? w poszukiwaniu ?rodka lokomocji do Jerozolimy. Jedyn? mo?liwo?ci? okazuje si? sherut (service taxi) za 30 NIS od osoby. Nie ma st?d ?adnych autobusów do Jerozolimy (znów b??d Lonely Planet), s? tylko do Jerycha, ale z powodu zamieszek jest to strefa zamkni?ta. Nie pozostaje nam nic innego, jak wrzuci? plecaki do luksusowego mercedesa i... poczeka?, a? znajdzie si? jeszcze trzech pasa?erów (jeste?my we czwórk?). W ko?cu po godzinie w szóstk? dop?acamy za siódme, puste miejsce i ruszamy.

I tak po 5,5 godzinie podró?y (70 km) l?dujemy w obl??onej Jerozolimie. Ale o tym w innej opowie?ci...


Do początku

Poprzednia strona
 1 2 3 4 5

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Rafy St. John`s na Morzu Czerwonym ?ladami Stasia i Nel Pó?wysep Synaj   Pozostałe...

Opracowanie: Dariusz Krzemi?ski, El?bieta Krzemi?ska
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-01-29