Jest sobota, w Izraelu trwa jeszcze szabat, ale rozk?ad jazdy mówi nam, ?e autobus (nr 15) przyjedzie za 10 minut. Nie przyje?d?a ten ani dwa nast?pne i dlatego decydujemy si? na taksówk?. Doje?d?amy do granicy w Arawie za 25 NIS. Po uiszczeniu op?aty wyjazdowej 63 NIS/os. (nie p?aci si? jej, je?li sp?dzi si? w Jordanii mniej ni? 48 godzin), przechodzimy na jorda?ski punkt graniczny. Tu witaj? nas mili i uczynni ludzie - pogranicznicy. Obja?niaj? nam szczegó?y podró?owania po ich kraju (ceny i godziny odjazdu autobusów, ile nale?y p?aci? taksówkarzom). Czeka nas jeszcze jedna mi?a niespodzianka - za wiz? p?acimy tylko 10 JD za osob?. Przy wyj?ciu nast?pni urz?dnicy polecaj? nam jeszcze hotele w Aqabie.
Z granicy do Aqaby mo?na dojecha? tylko taksówk? (4 DJ do ich postoju, 5 DJ do centrum, tj. pod hotel). Kwaterujemy si? w Petra Hotel za 7 DJ za dwójk? bez ?azienki, ale ze wspania?ym widokiem na Elat i Góry Elackie. Wspólne ?azienki s? w fatalnym stanie. W tym samym budynku znajduj? si? jeszcze dwa hotele: Jerusalem Hotel i Jordan Flower Hotel. Wszystkie przy Zahran St., sk?d niedaleko do dworca autobusowego.
Na dworcu sprawdzamy mo?liwo?? dojechania do Wadi Rum. Jest jeden autobus dziennie o 6.40 rano. Martwi? si?, ?e stracili?my kompana, poznanego w drodze Korea?czyka. Zwiedzamy miasto i pla??, co? jemy, kupujemy prowiant na suku i wracamy do hotelu. Wielka jest nasza rado??, kiedy przy hotelowej recepcji spotykamy Johna, naszego Korea?czyka. Oczywi?cie, umawiamy si? na jutro, na 6.15.
Dzie? czwarty
Autobusy w Jordanii maj? jednak napisy po angielsku (tj. tylko do Wadi Rum i Petry), tak wi?c znalezienie naszego nie nastr?czy?o nam wiele trudu.
Autobus do Wadi Rum odje?d?a o 6.30. Jedzie z nami jeszcze para W?ochów i miejscowi.
Za przejazd p?acimy po 1,5 DJ. Zaraz po wyj?ciu z autobusu i zap?aceniu 1 DJ za mo?liwo?? wej?cia na teren Wadi Rum nasz? pi?tk? przechwytuje naganiacz i proponuje jeep safari. Wybieramy najbogatsz? ofert? (tj. zwiedzanie wszystkich charakterystycznych miejsc z noclegiem na pustyni). Ca?odniowe safari kosztuje 45 DJ w rz?dowym gasthousie, u nas 40 DJ. Trasa ta nie zawiera jednak kilku najdalej po?o?onych miejsc (m.in. Burdah Rock Bridge), a za wycieczk? tam trzeba zap?aci? nast?pne 45 DJ (40 DJ). W ko?cu za wszystko p?acimy 70 DJ, czyli 14 DJ za osob?. Zaopatrujemy si? w wod? i ruszamy. Naszym kierowc? jest Beduin, autentyczny mieszkaniec pustyni. Krajobrazy s? niesamowite. Pomara?czowo-czerwone ska?y stercz?ce z morza piasku. Zatrzymujemy si? przy Lawrence Spring. Naprawd? nie warto na tym poprzesta?, bo to miejsce w porównaniu z tym, co zobaczymy pó?niej, wypada blado. Cho? musz? przyzna?, ?e sama góra Jebel Rum - najwy?sza w Jordanii - jest wspania?a. Ca?y dzie? je?dzimy po pustyni, zatrzymuj?c si? w kolejnych miejscach. Eksplorujemy w?wozy skalne: Jebel Khazali, Barrah Siq - jedno z najwspanialszych miejsc; w?ska rozpadlina skalna d?uga na kilka kilometrów a wysoka na kilkaset - wspinaczka boso, ciasnym w?wozem jest ekscytuj?ca, w najbardziej niebezpiecznych miejscach asekuruje nas nasz kierowca i zarazem przewodnik. Podziwiamy natur? za tak wspania?e twory - wisz?ce mosty skalne: Wadak Rock Bridge, Umm Fruth Rock Bridge. Zachwycamy si? kolorami pustyni, ska? i piasku. Stwórca operowa? tutaj wszelkimi odcieniami ?ó?ci i czerwieni.
W ?rodku dnia zatrzymujemy si? na odpoczynek w cieniu ska?y, gdzie pijemy herbat? ugotowan? na ognisku. Jedziemy dalej, by dotkn?? naszymi stopami czerwonego piasku Sand Dunes, eksplorowa? nast?pne w?wozy, zdobywa? ska?y, czy ogl?da? nabatejskie inskrypcje skalne. P?dzimy jak
szaleni, a my na pace jeepa podskakujemy z rado?ci i wdychamy pe?n? piersi? piach pustyni. Po ca?ym dniu je?d?enia po pustyni nie wiemy ju?, gdzie jeste?my. Ta pustynia to prawdziwy skalny labirynt. Zaczynamy rozumie?, gdzie Moj?esz z Narodem Wybranym sp?dzili 40 lat. Nasz kierowca zna jednak drog? i dowozi nas do ostatniego punktu - zostajemy wysadzeni na pustyni pod ska??, by w trójk? sp?dzi? noc pod rozgwie?d?onym niebem; W?osi wrócili na noc do Aqaby. Po zachodzie s?o?ca przyje?d?a jeszcze nasz Beduin z materacami dla nas (mamy w?asne ?piwory) i z posi?kiem. Rozpalamy ognisko i raczymy si? typowym bedui?skim jad?em - ry?em z kurczakiem i jogurtem. Jako sztu?ce s?u?y zwini?ty w rulon chleb. Pó?niej ju? tylko d?ugie korea?sko-polskie rozmowy przy herbatce, a jeszcze pó?niej cisza i... milion gwiazd nad nami.
W Wadi Rum s? jeszcze inne mo?liwo?ci sp?dzenia nocy: na dachu rz?dowego gasthouse'u lub w ich namiotach albo przy rodzinie bedui?skiej na pustyni (ale trzeba im zap?aci? 2-8 DJ/os).
Dzie? pi?ty
Rano, zgodnie z umow?, nasz kierowca przyje?d?a po nas i zawozi nas na przystanek autobusowy. Autobus do Petry przyje?d?a ok. 7.00. Za przejazd p?acimy po 3 JD, chyba dlatego tak drogo, ?e jest to autobus g?ównie dla turystów. Jedzie z nami jeden miejscowy, ale tylko po to, aby namówi? nas na nocleg w hotelu Valley Stars Inn (7 JD za dwójk?). Wi?kszo?? korzysta z oferty, ale my postanawiamy poszuka? czego? na w?asn? r?k?, gdy? hotel ten znajduje si? na samym pocz?tku Wadi Mousa, a wi?c najdalej od Petry. Kierowca autobusu nie wypuszcza nas jednak, ale odwozi wszystkich do ich hoteli. My ogl?damy: Sunset Hotel - najbli?ej wej?cia do Petry, dobry standard, ale dwójka po negocjacjach za 12 JD; Orient Gate Hotel - niski standard za 10 JD i Qasr al-Bint Hotel za 7 JD za dwójk? z ?azienk?. Wybieramy ten ostatni. Jest on po?o?ony kilka metrów od g?ównego punktu miasteczka - Shaheed Roundabout. Rozk?adamy si? w hotelu i ruszamy do Petry (2 km w dó?). Za wej?cie niestety trzeba s?ono zap?aci?: 20 JD za 1 dzie?, 25 JD za 2 dni i 30 JD za 3 dni. Wybieramy wersj? 2-dniow?, by lepiej pozna? to miejsce.