Ciekawostk? wile?sk? s? toalety - nawet nowe, pi?knie wyremontowane i drogie, np. na dworcu kolejowym. Przed skorzystaniem nale?y naby? u pani w okienku bilecik i po chwili mo?na znale?? si? w nowiutkiej, czystej toalecie... z dziur? w pod?odze. Dwukrotnie przekona?em si? te?, ?e dla tubylców niemal szokuj?cy mo?e by? fakt, ?e myje si? z?by w takim miejscu jak publiczna toaleta. Wszystko to jest pami?tk? po ZSRR i, jak s?dz?, wkrótce stanie si? przesz?o?ci?.
Wieczorem sp?dzi?em chwil? przy kawie w jednym z modnych pubów w okolicach ul. Vokieciu (Niemieckiej) i pl. Ratuszowego, do którego schodz? si? wile?scy nuworysze, ro?ne podejrzane typki i pracownicy obcych ambasad rozsianych po kamieniczkach Starego Miasta.
Opuszcza?em Wilno okrutnie zm?czony, ale i zadowolony. Na pewno nie rozczarowany. Autobus (ten sam) tym razem by? niemal pusty, co pozwoli?o mi przespa? niemal ca?? d?ug? drog?. Nie przeszkadza?y mi w tym nawet serwowane podró?nym filmy na wideo (w tym nowy "azerski" Bond z rosyjskim dubbingiem). Rankiem autobus wtoczy? si? na ulice powoli budz?cej si? do ?ycia Warszawy, która w porównaniu z kameralnym, "skrojonym na miar? cz?owieka" Wilnem wyda?a si? ze swymi biurowcami wielk?, przyt?aczaj?c? metropoli?.