Na pustyni - Palmyra
Nast?pnym miejscem, które postanowili?my odwiedzi?, by?a staro?ytna Palmyra - miasto w oazie zagubionej na Pustyni Syryjskiej. Jad?c tam, mo?na zobaczy? po obu stronach drogi stada owiec, osady Beduinów i bazy wojskowe, nad którymi lataj? MIGi. Palmyra to miasteczko nastawione na obs?ug? turystów. Ceny noclegów s? tu ju? wy?sze (ok. 5 USD od osoby w dobrym hotelu np. "Bell Hotel"), a jedzenie nie jest tak dobre i obfite jak w Aleppo czy Hamie. Dali?my si? namówi? na wycieczk? po okolicy taksówk?, której wynaj?cie kosztowa?o ok. 10 USD, a okaza?o si?, ?e mo?na wsz?dzie doj?? pieszo. Zwiedzili?my grobowce oraz arabski zamek góruj?cy nad oaz?.
Bardzo du?o dla odkrycia i ocalenia zabytków Palmyry zrobili polscy naukowcy. Wiele ekip naszych archeologów pracowa?o na pustyni, mieli?my okazj? pozna? miejscowego dziadka, który pracowa? z polskimi badaczami i bardzo sobie t? prac? chwali?. Najwi?ksze wra?enie pustynia robi wtedy, gdy spogl?damy na ni? ze wzgórza, na którym s? ruiny arabskiej warowni. Radzimy pozosta? tu do wieczora, aby podziwia? s?o?ce zachodz?ce nad pustkowiem.
Na zamku poznali?my m?odego Beduina, który zaprosi? nas do swego domu na kolacj?. Beduini to bardzo weseli i otwarci ludzie. Po kolacji zaproponowali nam oczywi?cie nocleg, obiecali?my przyj?? nast?pnego dnia. I tak te? zrobili?my - po porannym zwiedzeniu ruin staro?ytnego miasta i podziwianiu wschodu s?o?ca (ok. godz. 7 rano ruiny zacz??y si? zape?nia? turystami i zacz??o si? robi? ciep?o - musieli?my stamt?d ucieka?!) wybrali?my si? do naszych przyjació? z pustyni. Sp?dzili?my tam niezapomniany dzie?, rozmawiaj?c i popijaj?c s?odk? herbat?. Wieczorem, po zmroku, gdy zrobi?o si? ch?odniej, kobiety poda?y kolacj?. Beduini nie u?ywaj? sto?ów, siedzieli?my na poduszkach i jedli?my palcami. Zreszt? w Syrii sztu?ce podaj? tylko w dro?szych lub nastawionych na obs?ug? turystów restauracjach, chocia? oczywi?cie i w taniej jad?odajni na nasze ?yczenie pojawi si? komplet zakurzonych widelców. Po kolacji znów popijali?my gor?c? i s?odk? herbat? (o tej porze na pustyni robi si? naprawd? ch?odno) i uczyli?my si? arabskiego, co wzbudza?o zrozumia?? weso?o?? u naszych gospodarzy.
Damaszek
Po atrakcjach pustyni przyszed? czas na zwiedzenie Damaszku. Legendarne miasto, zwane "Per?? na szyi Wschodu" w pewnym sensie nas rozczarowa?o. Trudno tu znale?? tani hotel (wiadomo - stolica), a poruszanie si? po tym molochu wcale nie jest pocz?tkowo proste. Praktycznie wszyscy tury?ci z plecakami zatrzymuj? si? w "Al-Rabji Hotel", gdzie niezbyt przyjemne, ale w miar? czyste pokoje kosztuj? ok. 6 USD za dwie osoby. Dziedziniec hotelowy daje za to wytchnienie po ruchu i ha?asie miasta, oferuj?c b?ogi cie?. Mo?na tu w spokoju wypi? herbat?, napisa? pocztówki czy zamie?ci? swoje spostrze?enia z podró?y w specjalnych zeszytach. Lektura tych zeszytów mo?e by? naprawd? interesuj?ca. Tutaj tak?e mo?na pozna? ciekawych ludzi ze wszystkich zak?tków ?wiata.
Najwa?niejszym zabytkiem Damaszku jest meczet Omajadów. ?wi?tynia ta powsta?a za czasów arabskiej dynastii Omajadów (661-750 n.e.), która w czasie swego panowania uczyni?a z Damaszku per?? Kalifatu. By? to okres najwi?kszego, po Rzymianach, rozkwitu Syrii. Materia?y oraz robotników do budowy meczetu sprowadzano z Egiptu, Indii i Persji. ?ciany budowli pokrywaj? ornamenty ro?linne i figury geometryczne, gdy? Koran zabrania malowania czy rze?bienia istot stworzonych przez Boga. Meczet jest naprawd? wspania?y. Oczywi?cie, zwiedzaj?c miejsca kultu trzeba mie? odpowiedni strój, dla turystek przygotowane s? specjalne peleryny z kapturem.
Drugim miejscem, które trzeba zobaczy? w Damaszku, jest Muzeum Narodowe, gdzie przedstawiona jest ca?a historia kraju. Szczególnie ciekawe s? eksponaty z Ugaritu (m.in. najstarszy alfabet ?wiata). Z Damaszku pojechali?my do Maaluli, chrze?cija?skiej wioski w górach. Podró? minibusem trwa ok. 1h. Mo?na tu sp?dzi? kilka godzin zwiedzaj?c klasztory. W jednej ze ?wi?ty? znajduje si? ikona ufundowana w czasie II wojny ?wiatowej przez ?o?nierzy gen. Andersa.
Nad morzem
Na zako?czenie podró?y postanowili?my odpocz?? na syryjskim wybrze?u, wybrali?my si? do Lattakii (polecamy hotel Lattakia ok. 5 USD dwójka z ?azienk?). Bardzo si? rozczarowali?my - pla?e s? ma?e i brudne, ceny dosy? wysokie, a atrakcji ?adnych (mo?na jedynie wybra? si? do pobliskiego Ugaritu). Warto na pla?? uda? si? z jednego powodu - aby zobaczy? kobiety k?pi?ce si? w ubraniach i z zakrytymi g?owami; dla nas jest to bardzo dziwne, lecz nale?y uszanowa? religi? mieszka?ców. Na pocieszenie dodamy, ?e nasze europejskie stroje k?pielowe nie sia?y zgorszenia w kurorcie, jakim niby jest Lattakia. Nowa cz??? Lattakii wygl?da prawie jak zwyk?e ?ródziemnomorskie miasto, tutaj radzimy poszuka? sklepu Benettona, gdzie mo?na zrobi? naprawd? atrakcyjne zakupy.
Powrót do Turcji nie by? ca?kiem szcz??liwy, gdy? jedyny autobus do Antakii nie odjecha?. Na szcz??cie podró? mo?na odby? tureck? taksówk?! Przyjemno?? ta kosztuje ok. 12 USD od osoby.