Podró?nik w czerwonej kurtce zjada? pierwszy tego dnia posi?ek - pizz? za 12 quetzali. Siedz?cy obok niego chudy, czarny pies z wyba?uszonymi oczyma oczekiwa?, ?e spadnie co? i dla niego na brudn? pod?og?. Nic z tego piesku, nic z tego. Urodzi?e? si? jako gwatemalski pies i taki ju? twój los.
"W Nikaragui by?o ci??ko, stary, ale w Hondurasie to by?a jazda na maxa" - dryblas w wyp?owia?ym ubraniu, pomi?tym kapelutku, poci?gn?? ?yk Gallo. Drugi ze zrozumieniem przytakn??. Pomi?ta "biblia", czyli "La ruta Maya - Lonely Planet" pojawia?a si? co chwil? w czyj? r?kach. Dziwne to by?o miejsce - San Pedro de Laguna.
Siedzia?em tak przelewaj?c my?li na papier. Aby zabi? nud?, samotno??, znu?enie, zm?czenie. Mo?e by?em zbyt krótko w drodze. Zbyt krótko, aby przywykn??. Wkrótce knajpka opustosza?a, globtroterzy wynie?li si?. Zosta?o tylko par? osób ko?cz?cych swoj? kolacj?, barman, chudy, czarny pies i ja. Przyje?d?aj? i zostaj?. Zapuszczaj? brody, robi? sobie tatua?e, pisz? wiersze.
Chudy czarny pies popatrzy? ze smutkiem po raz ostatni na talerz z kurczakiem. Kichn??, ziewn?? i znikn?? w mroku nocy, a Frank Sinatra ?piewa? "My way". Dobrego pesymizmu nigdy za wiele - my?l? sobie.
Na skraju sto?u przycupn?? ogromny t?usty karaluch - przynajmniej ten sobie jako? radzi. Siedzi i patrzy. Chyba zje?? mnie nie chce? To by?aby ju? przesada. Ale jest sympatyczny i dlatego go nie zmia?d??.
Pocz?tek jesieni - 21 wrze?nia
Antiqua Guatemala - pi?kne miasto, niegdy? stolica, jednak?e po paru trz?sieniach ziemi stolic? przeniesiono do City. Mnóstwo starych, zniszczonych budynków - wszystko otoczone przez trzy wulkan. Mnóstwo studentów i jest Internet...
Droga z San Pedro do Antigui to udr?ka. Najpierw przyjemna podró? ?odzi? przez jezioro do Panajachel, potem ju? tylko potworne autobusy. Zmienia?em je trzy razy, zanim dotar?em na miejsce. Ostatni by? tak za?adowany lud?mi, jedzeniem, pralkami, kurami i inn? zwierzyn?, ?e nie uwierzy?bym, gdybym nie siedzia? w ?rodku...
Nocleg w hotelu dla plecakowiczów - posada Ruiz 2.
Zasada numer jeden: je?eli masz plan miasta, to w ?adnym wypadku nie pytaj tubylców o drog?. Ka?dy z nich wie swoje i zawsze ci powie cokolwiek, aby tylko co? odpowiedzie?. Zazwyczaj b?dzie to z?y kierunek. To norma w Meksyku i tu równie?.
22 wrze?nia
Dzi? Nowy Rok w Izraelu - dowiedzia?em si? o tym w nocy, ?wi?tuj?c razem z Izraelczykami z Tel Awivu. Gitara, ?piewy - niestety, przerwane przez ciecia, który ba? si? policji.
Pobudka i kac (to po Cuba Libre). Prysznic i na miasto. Wygl?da przepi?knie. Nie ma tu ?adnych miejsc w stylu "musisz zobaczy?", po prostu samo w sobie jest niesamowite. Najlepsze ?niadanko w Gwatemali: p?atki kukurydziane z bananem i mlekiem. No i wspania?a gwatemalska kawa.
Zwali?y si? t?umy turystów. Pstrykaj?, kupuj? szmelc - miejscow? cepeli?.
Có?, czas rusza? w d?ungl?. Do Tikal.
Gwatemala City - miasto moloch. Najwi?ksze w Ameryce Centralnej. Dwa miliony ludzi do wy?ywienia. Brzydkie, g?o?ne, agresywne i niebezpieczne. Szybko poruszaj?c si? w dzikim t?umie, dotar?em na dworzec autobusowy "Dorada". Za 20 USD mo?na dosta? si? do Flores. Ale mam jeszcze 10 godzin, wi?c po co marnowa? czas. Wybra?em si? pozwiedza? i poogl?da?, bo dziewczyny s? tu s? nieziemskie. Albo jak najbardziej ziemskie.