Nowy Rok przysz?o mi wita? na jednym z hotelowych balkonów... Nie by? to jednak zwyk?y balkon. Jego wyj?tkowo?? polega?a na tym, ?e móg? zaprezentowa? widok na Harbour Bridge - most, zwany przez sydneyczyków ze wzgl?du na kszta?t "wieszakiem" - drugi, zaraz po Opera House, symbol Australii.
Ceny pokoi z widokiem na przysta? na t? jedn? sylwestrow? noc s? oczywi?cie odpowiednio wysokie, ale taki to ju? lokalny snobizm... Za mo?liwo?? ogl?dania fajerwerków i roz?wietlonej na par? minut przystani trzeba odpowiednio zap?aci?. "Nasz" balkon nale?a? jednak do balkonów sylwestrowych II kategorii; ?eby naprawd? dobrze zobaczy? pokaz sztucznych ogni, trzeba si? by?o nie?le wychyla?.
Most-wieszak wygl?daj?cy za dnia - na moje oko - jak kupa ?elastwa, rzeczywi?cie zmieni? si? nagle w kolorowe, weso?e widowisko. Troch? jednak zazdro?ci?am ?ci?ni?temu t?umowi, który (bez ?adnych op?at!) siedzia? na trawie, murkach i gdzie si? tylko da?o w pobli?u mostu i opery i po prostu zadzieraj?c g?owy do góry móg? widzie? wszystko to, co ja po niez?ych wygibasach na balkonie, na którym jeszcze na dodatek obrzydliwie wia?o. Hotelowy pokoik by? na szcz??cie wyposa?ony w TV, wi?c ci z nas, którzy nie mie?cili si? na w?skim balkonie, b?d? te? znudzili si? przyjmowaniem pozycji z mocno wygi?tym w przód kr?gos?upem i skr?con? w prawo szyj?, mogli "show" ogl?da? na szklanym ekranie...