Noclegi
Wczoraj nocowali?my w domku w wiosce. Przygotowany dla turystów domek by? spory - pi?? pokoi. Dwa puste, dwóch sta?o po jednym dwuosobowym ?ó?ku. By?a tak?e ?azienka - niewielkie pomieszczenie z drzwiami i dziur? odp?ywow? w pod?odze. Niedaleko domku s?awojka, w której noc? w ?rodku buszuj? bia?e jaszczurki, a doj?cia strzeg? gromady krabów. W oknach drewniane okiennice, blaszany dach. Pr?d z generatora od 20.00 do 22.00. Wod? w?a?ciciele domku donosz? ze strumienia obok wioski w miskach i wiadrach. Wczoraj nie donie?li - szcz??liwie spad? deszcz, a w?a?ciwie jak zwykle ?ciana deszczu - mo?na wi?c by?o wzi?? naturalny, ciep?y prysznic i porz?dnie si? umy?. Mo?e wiedzieli, ?e spadnie i dlatego nie trudzili si? przynoszeniem? Dzi? planujemy sp?dzi? nocleg w hotelu, w miasteczku.
Wchodzimy do hotelu. Na nasze spotkanie wyszed? u?miechni?ty cz?owiek w koszulce reklamowej firmy BOSS z napisem: Jesus is my BOSS. S? wolne pokoje w cenie 7000 CFA. Ka?dy pokój z wentylatorem i ?azienk? bez 7 centymetrowych karaluchów, z którymi czasami trzeba dzieli? pokój. Okna zabezpieczone siatk?, która jeszcze nie jest dziurawa - nie trzeba b?dzie spa? pod moskitier?. Na dachu hotelu jest du?y taras z widokiem na miasto. Po pó? godzinnych targach cena spada do 5000 CFA (30 PLN)- zostajemy.
Podró?
Stoimy w cztery osoby obok metrowej g??boko?ci rynsztoku przy jezdni. Czekamy na taksówk?. Obok bar ze stolikami na otwartym powietrzu - siedz?cy machaj? do nas - najprawdopodobniej jeste?my jedynymi bia?ymi w dzielnicy. Przechodzi patrol policyjny - dwóch policjantów trzymaj?cych si? za r?ce, dziecko sprzedaj?ce z miski na g?owie gotowane jajka i kobieta z ki?ci? bananów - te? trzyma je na g?owie. Zatrzymuje si? przy nas taksówka - ?ó?ta Toyota Corolla z wymalowanym napisem "God is great". Pytamy si? taksówkarza - nie u?ywa si? tu taksometrów - czy zawiezie na dworzec autobusowy za 100 CFA (60 groszy) od osoby. Przecz?co kiwa g?ow? i odje?d?a. Podana przez nas cena by?a za niska. Gdy tylko odjecha? zatrzymuje si? przy nas kolejna taksówka - te? na ?ó?to pomalowana Toyota. Samochód ma z boku wymalowan? nazw? - "Forgive and forget" - tu prawie ka?dy samochód ma swoj? nazw? i prawie ka?dy samochód to Toyota. W ?rodku siedzi ju? kilku pasa?erów. Nauczeni do?wiadczeniem podajemy nieco wy?sz? cen?. Kierowca u?miecha si?, wyprasza poprzednich pasa?erów - nasz kurs jest bardziej op?acalny - i zach?ca nas do zaj?cia miejsc. Wsiadamy - trzy osoby z ty?u i jedna obok kierowcy. Po chwili nasz kierowca znajduje kolejnych dwóch pasa?erów jad?cych w tym samym kierunku - jeden wsiada z przodu i jeden z ty?u. W sumie jeste?my ju? w 6 osób plus kierowca - ?adne miejsce nie mo?e si? zmarnowa? - tak tu si? je?dzi. Z g?o?ników wewn?trz samochodu s?czy si? przeplatana trzaskami muzyka. Nasi wspó?pasa?erowie i kierowca znaj? i lubi? ten przebój wi?c nuc? i ?piewaj? nie zwracaj?c na nas uwagi. Trudno jest zorientowa? si? w przepisach ruchu drogowego. Jedno jest pewne - ruch jest "prawie prawostronny". Nikt nie przejmuje si? ograniczeniami pr?dko?ci, lini? ci?g??, czy ?wiat?ami - te zwykle i tak nie dzia?aj?. Najcz??ciej u?ywanym elementem samochodu jest klakson - to nim ostrzega si? przed wykonaniem ka?dego manewru - d?wi?k ten s?yszy si? nieustannie i a? dziw bierze, ?e w kakofonii klaksonów ktokolwiek zwraca uwag? na jeszcze jeden.
Doje?d?amy na dworzec autobusowy. Nim zd??yli?my wysi??? z taksówki nasze baga?e znalaz?y si? na dachu busiku wielko?ci Nysy - te? Toyota. Okazuje si?, ?e musimy jeszcze poczeka? - nie ma jeszcze kompletu pasa?erów. Tu autobus odje?d?a tylko wtedy gdy wszystkie miejsca s? zaj?te. Kupujemy bilety i zajmujemy swoje miejsca na jednej z czteroosobowych ?awek wewn?trz busika. Robi si? gor?co wi?c odsuwamy szyby. Na ten sygna? po kolei podchodz? do nas sprzedawcy - ka?dy ze swym dobytkiem na g?owie. W ten sposób mo?na kupi? p?czki, szasz?yki, lekarstwa, banany, ananasy, arbuzy, orzeszki, artyku?y higieny osobistej i wiele innych. Wystarczy d?ugie wyra?ne sykni?cie i ju? przy nas jest sprzedawca z ciastkami. Szcz??liwie tym razem nie czekamy 2 godzin na zebranie si? kompletu pasa?erów - ruszamy. Mamy jednak pecha - trzeba zmieni? ko?o. Odbywa si? to wyj?tkowo szybko - ?aden z pasa?erów nawet nie musia? wysi???. Jeszcze przystanek na stacji benzynowej - trzeba zatankowa? beznyn? na ca?? tras? i wyruszamy. Ledwie wyjechali?my za miasto - kontrola policyjna. Policjant w pierwszej kolejno?ci sprawdza dokumenty kierowcy, potem wszystkich pasa?erów.