Trawnik-Sarajewo
Tym razem wiezie mnie Dragan, Serb, pono? dobry znajomy naszego Kozakiewicza, zreszt? by?y rekordzista ?wiata w rzucie m?otem itd. Po drodze pokazuje mi, gdzie mieszka? "przed Dejtonem" (dzi? ca?a wie? to kupa gruzu i ruiny). Teraz mieszka w Republice Srpskiej, kilka kilometrów za Sarajewem. Kiedy opowiada o Serbii, w jego g?osie brak odrobiny fanatyzmu, ot wspomnienia z m?odo?ci.
Sarajewo, czyli ziemia obiecana
Wita mnie ostrzelana tablica olimpijska. Na niej od 15 ju? lat u?miechni?ty Wilczek. Oto miasto - znane mi do tej pory z migawek telewizyjnych, z gazet, z Alei Snajperów - stoi przede mn? otworem. Kr??? po mie?cie, ogl?dam je z perspektywy snajpera i przechodnia i... nic nie czuj?. Przeby?em taki kawa? drogi - i nic. Ca?a magia gdzie? znikn??a. Jakby mniej wojska, wi?cej u?miechni?tych ludzi, lecz wci?? ?lady po kulach, wci?? niektóre trawniki ogrodzone ?ó?t? ta?m? "MINE!". Jedyne miejsce, którym nikt si? nie zajmuje, to ?ydowski cmentarz i synagoga. Wieczorem, gdy ciemno?? kryje wszystkie blizny, Sarajewo niczym nie ró?ni si? od np. Warszawy, t?tni kafejkowym ?yciem i muzyk?.
Najta?szy hotel kosztuje 80 DM, wi?c i t? noc musz? sp?dzi? w krzakach. Ca?? noc s?ycha? przelatuj?ce odrzutowce i ?mig?owce. Czuj? si? nieswojo.
Sarajewo dnia nast?pnego
Z "moich" krzaków wracam przez bardzo zdewastowan? dzielnic?. Naprzeciw mnie budynek, który wygl?da jak ser. Okna ziej? czarn? pustk?, a na jednym z balkonów... klatka z papugami. A zatem ?ycie zawsze wygra. Nawet je?eli do jego istnienia potrzebna jest ?mier?.
Z miejsca, w którym ?api? stopa, mam pi?kny widok na stadion olimpijski i zaraz obok wielki cmentarz, pe?en drewnianych krzy?y, na których mo?na odczyta? napis "rok 1993". Zaraz obok groby muzu?ma?skie z t? sam? dat?. Przez celownik karabinu snajperskiego trudno dojrze?, kto jest wrogiem, a kto bratem...
Sarajewo-Tuzla
Pierwszy raz jad? z Bo?niakiem. Góry s? naprawd? pi?kne, urzekaj?ce. Niestety, wszechobecne miny nie pozwalaj? mi nawet na ma?y rekonesans. S?uchamy dobrej, bo?niackiej muzyki, a w tym samym czasie Muzu?manin pokazuje mi wsie, w których Serbowie powyrzynali Bo?niaków. Sposób, w jaki pokazuje podrzynanie garde?, jest naprawd? przera?aj?cy. Do Tuzli towarzysz? nam ameryka?skie hammery. W pe?nym uzbrojeniu, w pe?nym s?o?cu. To bardzo dziwne uczucie, gdy zatrzymuj? ci? do kontroli ?o?nierze z karabinami, w kamizelkach kuloodpornych i co pewien czas droga ogrodzona jest drutem kolczastym. I te pomara?czowe chor?giewki "MINES!".
Ile szcz??cia mieli?my rodz?c si? w Polsce? ?yj?c zupe?nie innymi problemami, mog?c samemu zapewni? sobie bezpiecze?stwo, my?l?c o ?yciu w pokoju jak o pewniku.
Oraszje
Po raz pierwszy podczas przekraczania granicy bo?niaccy celnicy kontroluj? zawarto?? mojej apteczki. Maj? specjaln? list? leków i sprawdzaj? nazwy moich tabletek.
Z granicy zabiera mnie Chorwat. Znów pada pytanie o moje wyznanie, a ja i tym razem u?ywam s?owa - wytrychu, ?e jestem buddyst?. Nikt tu nie potrafi si? do tego ustosunkowa? i tak ko?cz? si? podejrzane rozmowy dotycz?ce wiary. Chorwat walczy? w Vukovarze i ?a?uje, ?e uda?o mu si? zabi? niewielu Serbów, bo "b?dzie ich nienawidzi? do ko?ca ?ycia i jakby tylko by?o mo?na, znów by poszed? ich zabija?".
W te trzy dni nauczy?em si?, ?e te trzy narody s? wobec siebie tak samo bezwzgl?dne. W swym fanatyzmie wszyscy tu s? do siebie podobni.
Vielka Kopanica
Uda?o mi si? zatrzyma? W?gra, wi?c jeszcze dzi? st?d wyjad?.
Po 28 godzinach by?em na dworcu kolejowym w Zabrzu.