We wrze?niu 2003 r. wraz z kilkorgiem przyjació? sp?dzili?my kilka dni w Annapurna Conservation Area, w Nepalu. Naszym celem by?o Muktinath, jedno z g?ównych miejsc pielgrzymek (s?owo "mukti" oznacza "wyzwolenie z kr?gu narodzin i ?mierci").
Do Nepalu dotarli?my z Indii, przez granic? w Mahendranagar - pocz?tkowo planowali?my przekroczy? granic? wg wskazówek "Lonely Planet" (
http://www.lonelyplanet.com), czyli w Sunauli/Bhairawa, lecz gdy spó?nili?my si? na poci?g w Delhi, ju? wiedzieli?my, ?e nasze plany b?d? ulega? ci?g?ym zmianom... Po kilku dniach t?uczenia si? w autobusach, po 12-14 godzin, czasem na stoj?co, dotarli?my do Pokhary. St?d samolotem lokalnych linii lotniczych (Cosmic Air) udali?my si? do Jomsom. I tak rozpocz??a si? nasza w?drówka...
Jomsom - lotnisko (2720 m n.p.m.), mnóstwo uzbrojonych wojskowych, ca?kiem weso?o u?miechni?tych. Nie odwa?? si? jednak zrobi? zdj?cia.
Mie?ci si? tu baza wojskowa. Samoloty l?duj? w Jomsom tylko rano, mniej wi?cej do godziny 12. Pó?niej, niezwykle punktualnie, zaczyna wia? bardzo silny wiatr, uniemo?liwiaj?cy manewrowanie tymi malutkimi ?mig?owcami. Równie? przy zachmurzonym niebie nic nie lata, lotnisko jest bowiem male?kie i trudno w nie wycelowa? mi?dzy górami.
Z lotniska udajemy si? do pierwszego na naszej trasie punktu kontrolnego, tzw. checkpoint. Po podstemplowaniu naszych ?wie?ych i pachn?cych zezwole? (to b?d? nasze himalajskie paszporty), idziemy co? zje??. Knajpka nazywa si? Krishu, jest wegetaria?ska, a otwarto j? dopiero dwa dni temu. Sympatyczna gospodyni potwierdza nasze obawy dotycz?ce popo?udniowych wichur, wi?c czym pr?dzej wyruszamy w drog?. Jest po 12, wi?c ju? nie?le wieje. Na dodatek jest bardzo sucho, wiatr wznieca tumany piachu. Zak?adamy czapki, zakrywamy usta i nosy i powoli cz?apiemy przed siebie. Nie wiemy nawet, czy idziemy w dobrym kierunku, brak tu bowiem drogowskazów czy jakichkolwiek innych znaków (pó?niej oka?e si?, ?e zboczyli?my z g?ównego szlaku). Ale idziemy tam, gdzie widzimy ludzi i konie. Tubylcy na pewno wiedz?, dok?d prowadzi droga.