25. Z Turcji do Polski
W Stambule wracam do hotelu Orient, zajmuj? moj? kanap? i doprowadzam si? do porz?dku: prysznic, toaleta, pranie, i jako? tak mi swojsko siedzie? na dachu-tarasie w kawiarence i popija? piwo, prawdziwe piwo Carlsberg, a nie jaki? tam ersatz, i patrze? na przep?ywaj?ce statki. A jednak Iran mia? w sobie jaki? niepowtarzalny urok, pi?kno krajobrazów i ludzi o cechach niespotykanych nigdzie indziej. Jeden z moich ira?skich studentów z uczelni powiedzia? kiedy?, ?e na Turcji ko?czy si? ?wiat, który znasz, a zaczyna co? ca?kiem nowego, czego nie znasz ani si? spodziewasz, i co zawsze ci? zaskakuje. I mia? racj?.
Podró? z Turcji do Polski przebiega?a bez ?adnych zmian, zgodnie z planem opisanym wcze?niej, a? na W?grzech wymy?li?em sobie, ?e pojad? przez przej?cie Komarom/Komarno, bo niby bli?ej, a jak bli?ej, to taniej. Istotnie, z Budapesztu bli?ej i taniej, ale mia?em problemy, ?eby zd??y? na lokaln? motoriczk?, bo gdzie? po drodze by?a przesiadka i podró? nieco si? z tego powodu wyd?u?y?a. W Komarom zatrzymuj? si? te? ekspresy, które, owszem, je?d?? szybko, ale te? i ekspresowo kosztuj?. Przechodz? przez most i jestem w s?owackim Komarnie, gdzie do dworca droga do?? daleka, ale pokazuj? mi j? dwie urocze Komarzanki, które towarzysz? mi ca?? drog? i ka?? sobie opowiada? o Iranie, co czyni? z ochot?. Poza tym jest fajnie, bo jak mi zabraknie angielskiego s?ówka, to mówi? po polsku i te? mnie rozumiej?! Ze stacji w Komarnie mo?na si? dosta? jedynie do Bratys?awy, co jest chyba troch? nie po drodze, do tego nie ma za wiele poci?gów. ?api? ostatni ok. 21:00, nast?pny b?dzie dopiero nad ranem, a w poczekalni jakie? ciemne typy...
Od Bratys?awy zacz?? si? horror. Tak zawalonym poci?giem jeszcze w ?yciu nie jecha?em, a jeszcze po drodze trzeba si? by?o przesi???, chyba w Zilinie. Wysi??? to jeszcze nic, ale wsi??? do nast?pnego poci?gu - to kolejna historia. T?um potworny! Jacy? szalikowcy jad?cy na mecz, chyba Banika-Ostrawa. Spodziewam si? zadym, ale szalikowcy s? bardzo kulturalni. A? mi ich ?al, tacy zm?czeni. Banikowi nie wypada?o przegra? z takimi kibicami! Widz?c, jak jestem zmordowany, zrobili mi miejsce na ziemi, gdzie zwini?ty zasn??em w jednej chwili. - ?pij, ?pij, my ci? obudzimy... - zapewnia? szef szalikowców. -...w Ostrawie... - dopowiedzia? inny kibic. Ale obudzili na czas w Tesinie, sk?d noc? próbowa?em przej?? na polsk? stron? (to by?o tu? przed powodzi?). Bullshit! Kto? jako? tak g?upio wymy?li?, ?e z Polski do Czech przechodzi si? przez jeden most, a wraca przez ca?kiem inny! Musia?em si? b??ka? po nocy i szuka? tego cholernego równoleg?ego mostu, ma?o zreszt? nie wpad?em do Olzy!