Mo?na powiedzie?, ?e zacz??o si? ca?kiem nie?le. Najpierw, gdy lecieli?my z Berlina do Madrytu, trz?s?o w samolocie jak nigdy. Nie wiem, czy mo?e mocniej, ale jak dla mnie by?o wystarczaj?co (ciastko z samolotu wzi??em sobie do hotelu, bo mój ?o??dek nie chcia? go przyj?? w takich warunkach).
Nast?pnego dnia nie spieszyli?my si? specjalnie do odprawy. I to si? op?aci?o! Chcieli nas rozdzieli? - jednego do "economy", a drugiego do "business class". Ju? mieli?my si? zamiar wyk?óca? i oflagowa? o równe prawa dla nas obu, ale chyba dobrze zrozumieli ton naszej dyskusji (bo nie s?dz?, ?e znali polski). Posadzili nas obu w "business". No i dzi?ki temu, zamiast t?uc si? 11 godzin w "economy" z kolanami przy brodzie, byczyli?my si? przez ca?y lot w luksusie. Warunki w tej klasie s? naprawd? niez?e, dba si? o pasa?era. Oj dba! Gdy wróci?em do Polski, to przedstawi?em szefostwu propozycj?, aby ka?demu z nas zafundowa? tak? podró? jako motywacj? do wydajniejszej pracy (na razie bez odzewu).
Peru
Lima to du?e miasto - 7 milionów mieszka?ców. Je?d?? tu chyba same autobusy i mikrobusy. Robi? przy tym jednak taki ha?as, ?e g?owa boli. Zdaje si?, ?e wszystkie samochody maj? montowany jaki? mechanizm, który co drogi obrót kó? w??cza klakson. Ale ja to gdzie? ju? widzia?em, aha - w Nairobi. No i styl jazdy tutejszych kierowców niewiele odbiega od afryka?skiego.
Troch? ?a?osne jest to, ?e w takim wielkim mie?cie nie ma specjalnie nic do ogl?dania. Jest Plaza de Armas z katedr? i pa?acem prezydenckim, par? ko?cio?ów i w zasadzie nic poza tym. S? niby muzea, ale w przewodnikach ostrzegali, ?e eksponaty opisane s? g?ównie po hiszpa?sku, wi?c sobie darowali?my. Jak si? tak dzi? zastanawiam, mogli?my jednak zajrze? chocia? do muzeum z?ota. No, ale nic straconego nast?pnym razem. A poza tym na ulicach t?umy ludzi zawsze gdzie? id?cych i zapach spalin.
Zameldowali?my si? w ambasadzie i nie zastanawiaj?c si? d?ugo, ruszyli?my od razu na po?udnie do Arequipy. Wed?ug tutejszych standardów, centrale miejsce w mie?cie zajmowa? plac z katedr? po jednej stronie i siedzib? miejscowych w?adz naprzeciwko. Jak si? pó?niej okaza?o, ten sam schemat obowi?zywa? w ka?dej miejscowo?ci w Peru, ??cznie z ma?ymi wioskami w Andach.
Miasto, mimo ?e ponad milionowe, na szcz??cie okaza?o si? mniej uci??liwe ni? stolica. Wi?kszo?? starych hiszpa?skich budowli, takich samych uliczek by?a skoncentrowana na niewielkim obszarze. Jednak Arequipa by?a dla nas, podobnie jak dla wielu innych turystów, tylko punktem wypadowym do dalszych "ekspedycji".