Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
W Lhasie
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Tybeta?ski ch?opczyk
Samo dotarcie do Lhasy drog? l?dow? jest nie lada wyczynem - droga od pó?nocy wiedzie z miasta Golmud, z którego odje?d?aj? regularnie autobusy sypialne, doje?d?aj?ce do Lhasy po 32 godzinach jazdy. Jazdy z du?ymi atrakcjami: pierwsz? jest sklep z tlenem w Golmudzie, który polecaj? pracownice rz?dowego biura, sprzedaj?ce bilety na autobus. Tlen rzeczywi?cie op?aca si? kupi?, poniewa? po drodze pokonuje si? prze??cz le??c? na wysoko?ci 5200 m n.p.m., w ci?gu nocy wyje?d?aj?c z wysoko?ci 3000 m. Choroba wysoko?ciowa nas nie ominie - podczas naszej podró?y nie omin??a nawet miejscowych, którzy wymiotowali przez okna autobusu; zakupiony wcze?niej tlen wtedy bardzo si? przydaje i pomaga zmniejszy? jej objawy.

Typowi mieszka?cy Tybetu, górale
Na tej najwy?szej po drodze prze??czy Tanggula jest punkt kontrolny, czyli stoj?cy krzywo stolik i siedz?cy za nim Chi?czyk, który sprawdza paszporty, wizy i pozwolenia na wjazd do Tybetu. Europejczyków traktuje si? normalnie, czyli niegrzecznie, natomiast Tybeta?czyków - znacznie gorzej. Doj?cie do miejsca kontroli i powrót do autobusu to du?y wysi?ek dla nieprzywyk?ych do tej wysoko?ci. Mimo tej i wielu innych kontroli wojskowych na trasie ani razu nie sprawdzano nam baga?y, chocia? ?o?nierze sprawdzali nawet numery miejsc, na których siedzieli?my; zapisywali je w swoich brudnych notesikach - ciekawe, czy w ten sposób znale?li?my si? w jakiej? bazie danych chi?skiej bezpieki.

?wi?ta krowa w jednym z miasteczek na granicy nepalsko-indyjskiej
Do Lhasy dojechali?my w ko?cu z 7-godzinnym opó?nieniem, ale, o dziwo, czeka? ju? tam na nas przewodnik rz?dowego biura CITS dla cudzoziemców, który zawióz? nas Toyot? Land Cruiser to taniego i dobrego hotelu Kirey w centrum miasta, w dzielnicy tybeta?skiej, na nasze szcz??cie. W Lhasie jest jeszcze druga dzielnica - chi?ska, wybudowana wed?ug najlepszych standardów socrealizmu - beton, beton i jeszcze raz beton. Wyburzono tradycyjn? zabudow? tybeta?sk? i w jej miejsce postawiono rz?dy kilkupi?trowych bloków, w których osiedlono Chi?czyków. Symbolicznie na dwie cz??ci dzieli miasto rondo ze stoj?cymi na nim dwoma z?otymi jakami - ca?kiem du?ymi, z minami wyra?aj?cymi zaci?cie budowniczych socjalizmu w Tybecie. Pos?g wygl?da okropnie mi?dzy blokami i star? zabudow? z drugiej strony i nijak ma si? ani do jednej, ani do drugiej cz??ci miasta.

Aby móc wjecha? do Tybetu, musieli?my wykupi? w biurze CITS wycieczk? z przewodnikiem po Lhasie i okolicach; w programie by?y m.in. Potala - pa?ac Dalajlamów, Katedra Jokang, Opactwa Drepung i Sera, ale tak?e zoo miejskie (!), którego zdecydowanie nie polecam. Jest tam niewiele zwierz?t - wszystkie s? przygn?bione i siedz? bez ruchu; tylko nied?wied? pokazuje ró?ne sztuczki, ?ebrz?c o jedzenie od ogl?daj?cych go dzieci.

 1 2 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Azja - relacja Chi?czycy podpatrywani z roweru Warto si? zorientowa?   Pozostałe...

Opracowanie: Jakub Isa?ski
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2001-05-21