W d?ungli amazo?skiej mo?na prze?y? wiele ciekawych przygód: ?owi? piranie, spotka? szamana, mie? wizje po wypiciu specyfiku o nazwie aya-huasca, p?ywa? w Amazonce z delfinami, przedziera? si? z maczetami przez dzik? d?ungl?. To wszystko przydarzy?o si? nam w ci?gu zaledwie 4 dni, które sp?dzili?my w peruwia?skiej cz??ci tego niezwyk?ego ekosystemu.
Do Iquitos przylecieli?my samolotem peruwia?skich linii AeroContinente z Limy. Jest to 400-tysi?czne miasto w ?rodku amazo?skiej d?ungli, nie maj?ce po??czenia ze ?wiatem drog? l?dow?. Mo?na si? tam dosta? jedynie drog? powietrzn? lub rzek? Ucayali z miejscowo?ci Pucallpa. Pierwszym szokiem, jaki prze?y?em, by?o samo wyj?cie z klimatyzowanego samolotu na p?yt? lotniska. Nagle buchn??o na nas czterdziestostopniowe powietrze o wilgotno?ci dochodz?cej do 100%. W takim upale przez pierwszych kilka chwil trudno z?apa? oddech, ale na szcz??cie w krótkim czasie nasze organizmy przyzwyczai?y si? do tak odmiennych warunków klimatycznych. Na lotnisku napad?o na nas kilkudziesi?ciu "naganiaczy", proponuj?c taksówki, hotele, wyprawy do d?ungli. Mówili jednocze?nie, jeden przez drugiego, oczywi?cie po hiszpa?sku, zachwalaj?c warunki w hotelach i coraz bardziej obni?aj?c ceny. Byli?my bardzo zdezorientowani, ale na szcz??cie z pomoc? przyszed? nam policjant, który zaprowadzi? nas do lotniskowego komisariatu.
Tam kolejny "naganiacz", tym razem pod protektoratem policji, przedstawi? nam swoj? ofert?. Byli?my t? ca?? sytuacj? tak zaszokowani, ?e przyj?li?my propozycj?. Poproszono nas do samochodu i zawieziono do hoteli w centrum Iquitos. Tam od razu przedstawiono nam plan, na szcz??cie po angielsku, 3-dniowej wyprawy do d?ungli. Po wynegocjowaniu ceny zostali?my wsadzeni do oryginalnej taksówki - motocaru, czyli motocyklu z dwoma kó?kami z ty?u, których kierowcy nosz? ?mieszne okulary "pilotki". Taksówkarze ci dla uatrakcyjnienia przejazdu urz?dzaj? cz?sto wy?cigi, co nie jest niczym niezwyk?ym, bo i tak w Iquitos ka?dy je?dzi jak chce, gdy? nie istniej? ?adne przepisy drogowe ani pasy ruchu. Ze wzgl?du na po?o?enie Iquitos trudno transportowa? tu samochody, dlatego s? one nieliczne.
Gdy tylko szcz??liwie dotarli?my do portu, wsadzono nasze baga?e i nas do ?odzi motorowej. Poznali?my naszego przewodnika, który nazywa? si? Titto i pochodzi? z Limy. By zosta? przewodnikiem w d?ungli, musia? przez pó? roku mieszka? w wiosce india?skiej bez kontaktu z cywilizacj?.
Po wyp?yni?ciu zobaczyli?my przy jednym z brzegów Amazonki dziesi?tki starych, odrapanych statków parowych - takich, jakie czasami s? pokazywane na filmach o Missisipi lub rzekach Australii w XIX wieku. Titto powiedzia? nam, ?e statki te p?ywaj? w porze deszczowej, gdy poziom wód Amazonki jest wy?szy o 15 metrów. Do miejsca, w którym mieli?my nocowa?, by?o oko?o 120 km w gór? rzeki. Przep?yni?cie tego kawa?ka najd?u?szej rzeki ?wiata zaj??o nam 3 godziny. W tym miejscu Amazonka osi?ga szeroko?? ponad 1 km. Wp?yn?li?my w jeden z jej dop?ywów - Yanayaca. Wielkie wra?enie zrobi? na mnie kolor porastaj?cej brzegi ro?linno?ci. Tak soczystej zieleni nie widzia?em nigdy w ?yciu! Tu w?a?nie zacz??o si? nasze spotkanie z najprawdziwsz? amazo?sk? d?ungl?.
Jedn? z ciekawych przygód, jak? prze?yli?my mieszkaj?c nad brzegiem Amazonki, by?o ?owienie piranii. Ogromnie zaskoczy?o mnie ju? to, ?e gdy wieczorem pop?yn?li?my w dó? Yanayaki, ryby same wskakiwa?y do ?ódki! Przy mulistym brzegu kieruj?cy Indianin zatrzyma? ?ódk?. Titto da? nam w?dki i kawa?ki ryb na przyn?t?. Zarzucili?my w?dki i po krótkiej szarpaninie w wodzie pierwsza pirania zosta?a z?owiona. Nie za ka?dym jednak razem udawa?o nam si? je wy?owi?, gdy? s? to do?? sprytne ryby i cz?sto zdarza?o si? tak, ?e po zjedzeniu przyn?ty ucieka?y nie nabijaj?c si? na haczyk. Titto wzi?? jedn? pirani? do r?ki i pokaza? nam jej malutkie, lecz bardzo ostre z?by. Ryby te trzeba umie? odpowiednio chwyci?, poniewa? ich ?uski skierowane s? ostrzem w jedn? stron? i mo?na si? ?atwo skaleczy?. Po oko?o pó?godzinnym ?owieniu mieli?my w ?ódce 11 piranii i 15 ryb innych gatunków, co bardzo dziwi?o Francuzk?, która by?a z nami - jej nie uda?o si? nic z?owi?.
Kiedy wracali?my z po?owu, mieli?my okazj? zobaczy? kajmany. Jest to gatunek krokodyli ?yj?cy w tym rejonie ?wiata. W nocy kajmany wychodz? z ukrycia, by polowa?, co te? uda?o nam si? zobaczy?. Kiedy p?yn?li?my Yanayak? przy brzegu w?a?nie ?erowa?y kajmany. Titto postanowi? jednego z nich z?apa? i w tym celu za?wieci? mu latark? prosto w oczy. O?lepiony kajman nie ucieka? i wtedy mo?na by?o do niego podp?yn??. Uda?o si? go z?apa?. Na szcz??cie by? to m?ody "krokodylek" - d?ugo?ci oko?o 40 cm. Doros?y osi?ga 3,5 metra. Po zrobieniu zdj?? kajman zosta? wpuszczony z powrotem do rzeki i odp?yn??, machaj?c charakterystycznie swoim ciemnozielonym ogonem.