Strona główna
Strona główna
Opowieści
Opowieści
Dobre rady
Dobre rady
Galeria
Galeria
Recenzje sprzętu
Recenzje sprzętu
Konkurs
Konkurs!
Odsyłacze
Odsyłacze
Kontakt
Kontakt
Szukaj
Podró? po Afryce
Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

Mi?dzy ko?cem sierpnia a po?ow? pa?dziernika 1999 roku nasza grupa z?o?ona z sze?ciu osób z ró?nych miast Polski podró?owa?a po trzech krajach Afryki Wschodniej: Kenii, Tanzanii i (ju? tylko we dwójk?) Ugandzie. Oto opis naszej w?drówki. Opis jest podwójnie subiektywny. Po pierwsze dlatego, i? - jako jeden z uczestników - sam do?wiadcza?em ró?nych przygód, nie jestem wi?c tylko biernym, stoj?cym z boku obserwatorem; po drugie za? dlatego, i? pochodzi on tylko ode mnie, a zatem nie uwzgl?dnia wra?e? pozosta?ych uczestników wyjazdu. Mam nadziej?, i? mi to wybacz?.

Nasz samochód
Przybyli?my do Kenii 23 sierpnia we czwórk? - Hubert (z Krakowa), Joasia i Teresa (z ?odzi) oraz ja. Na miejscu czeka? ju? na nas Rafa? (ze Szczecina). Zgodnie z wcze?niejszymi ustaleniami, Janek (z Koszalina) dojecha? do nas 25 sierpnia. Za?atwili?my bez problemu wizy kenijskie na lotnisku Jomo Kenyatta w Nairobi. Przy wyj?ciu z lotniska czeka?a ju? na nas ca?kiem spora grupa "naganiaczy", aby - gdy tylko nadarzy si? okazja - zawie?? zdezorientowanych przybyszów do centrum miasta i przy okazji zaoferowa? im "bardzo tanio" i "po korzystnych cenach" safari i wszelkie inne us?ugi, jakich mo?e spodziewa? si? turysta. Nie bardzo w?a?ciwie wiadomo, czym kierowa? si? przy wyborze takiej osoby. Mo?na naturalnie w ogóle ich zignorowa? i uda? si? wprost do taksówki, która zawiezie nas do wybranego miejsca (cen? za przewóz trzeba koniecznie ustali? przed wej?ciem do pojazdu). Nam jednak zale?a?o na tym, by jak najszybciej za?atwi? safari na pó?nocy Kenii, zgodnie z wcze?niej za?o?onym planem. Wspólnie wybrali?my wi?c kogo?, kto wygl?da? na oko najuczciwiej - nazywa? si? David Mberia i - jak si? wkrótce okaza?o - by? szefem firmy Travel Life Safaris Ltd., zajmuj?cej si? tym, czego szukali?my - organizacj? safari na terenie Kenii (i nie tylko). W?a?ciwie do tej pory nie wiem nic o tej firmie - czy jest dobra i renomowana, czy te? nie. Nam si? nasze safari raczej uda?o i to jest dla nas najwa?niejsze. Trzy lata wcze?niej korzysta?em z us?ug innej firmy, Savuka Tours and Safaris, i równie? by?em zadowolony. Ale wtedy nie mia?em nic do powiedzenia (by?em w Kenii sam), a charakter tamtego safari, znacznie bardziej "?agodnego" i spokojnego (po Samburu, Nakuru i Masai Mara), nie wymaga? uzgadniania wszystkich szczegó?ów. Ponadto wtedy w cen? wliczone by?o wy?ywienie, tu za? wszystko musieli?my za?atwia? sami. Tym razem stanowili?my siln?, sze?cioosobow? grup?, mog?c? stawia? swe ??dania i maj?c? znaczny wp?yw na przebieg trasy. Naszym g?ównym negocjatorem by? Rafa? i - przyzna? trzeba - targowa? si? doskonale, obni?aj?c ogóln? cen? safari (z nasz? mniej lub bardziej wydatn? pomoc?) o ponad jedn? trzeci? ceny wyj?ciowej.

Muzeum Karen Blixen
Zanim jednak przyst?pili?my do powa?nych negocjacji cenowych, zabrali?my si? wszyscy mikrobusem Davida (oczywi?cie, za specjalnie wynegocjowan? cen?) do naszego miejsca docelowego - kempingu Mamy Roche, czyli pani Janiny Jurkowskiej, ju? od ponad 25 lat prowadz?cej swój "camp site" na przedmie?ciach Nairobi, tu? naprzeciwko szpitala im. Agi Khana. Jeszcze kilka lat temu by? to raj dla wszelkiej ma?ci trampów ze wszystkich stron ?wiata. Obóz mia? atmosfer? nieco cyga?sk?, s?ycha? by?o ró?ne j?zyki, wieczorami wszyscy gromadzili si? w kuchni Mamy. Niestety, od pewnego czasu turystów na kempingu coraz mniej, a zdarzaj? si? i takie chwile, ?e nie ma w ogóle nikogo. Nic wi?c dziwnego, ?e na nasz widok, a szczególnie mój, Mama, pami?taj?ca mnie z 1996 roku, wielce si? rozpromieni?a.

Tym samym mieli?my zagwarantowan? "met?", nale?a?o teraz zrobi? co? z czasem do chwili przyjazdu Janka. Za?atwili?my sobie w Travel Life wizyt? w muzeum Karen Blixen w dzielnicy Karen oraz na grobie jej kochanka, Denysa Finch-Hattona. Oprócz tego próbowali?my dotrze? do szamana, na którego mieli?my wcze?niej namiary, ale najwyra?niej namiary by?y niedok?adne, bo mimo ?e kr??yli?my po okolicy, nie znale?li?my nikogo takiego. Tych kilka dni zaj??o te? nam za?atwianie (z pomoc? Davida) wiz do Tanzanii i Ugandy (a tak?e do Etiopii, do której - ze wzgl?dów osobistych - nigdy nie pojecha?em).

Droga do jeziora Turkana
Prawdziwa przygoda zacz??a si? 26 sierpnia. Za?adowali?my land rovera po brzegi zakupami (samej wody mieli?my kilkaset litrów) - có? za interesuj?cy widok dla miejscowych! - i wyruszyli?my w nasz? wielk? w?drówk? na pó?noc Kenii. Z Nairobi udali?my si? do miejsca zwanego Baringo, gdzie znajduje si? jezioro o tej samej nazwie. Sp?dzili?my noc w miejscowym hoteliku (oczywi?cie, negocjacje cenowe by?y nieodzowne) i nast?pnego dnia bardzo wcze?nie rano, zapakowawszy uprzednio ca?y nasz baga? na land rovera, poszli?my nad brzeg jeziora przed wschodem s?o?ca, aby wyp?yn?? ?odzi?. Gdy powoli wschodzi?o s?o?ce, naszym oczom ukazywa?y si? wspania?e widoki. S?o?ce rzuca?o z?ociste b?yski na spokojn? tafl? wody, w której i nad któr? widzieli?my wiele wodnych ptaków, takich jak kormorany, czaple i zimorodki. W pewnym momencie dostrzegli?my or?a rybo?owa. Nasz kapitan, który uprzednio kupi? ryb? od miejscowego rybaka (?owi?cego na tradycyjnej, chybotliwej ?ódeczce splecionej z ga??zi i poruszaj?cego si? przy pomocy wiose? z kawa?ków tykwy - w wodzie pe?nej krokodyli i hipopotamów), rzuci? j? w powietrze. W jednej chwili orze? wzbi? si? do góry, chwytaj?c ryb? tu? nad powierzchni? wody. Widzieli?my te? naturalnie hipopotamy, których g?owy wystawa?y znad wody niczym male?kie br?zowe wysepki; gdy si? zbli?ali?my, jeden po drugim chowa?y g?owy w wodzie, g?o?no parskaj?c. Jeden z nich - zanurzony tak, ?e na wodzie wida? by?o tylko ?lad, p?yn?? jaki? czas za nasz? ?odzi?. To by? wspania?y pocz?tek dnia.

 1 2 3 4 5 6 7 8 9... 
Następna strona

Zagłosuj na tę publikację | Zasady konkursu | Wersja do druku

O tych krajach: Afryka dla pocz?tkuj?cych - Pó?nocna Tanzania i Zanzibar 2005 Droga przez malari? Afryka Wschodnia   Pozostałe...

Opracowanie: Wojciech Bobilewicz
Bardzo chętnie zamieścimy Państwa opowieść.
Wszystkie opowieści i uwagi prosimy kierować pod naszym adresem.
redakcja@tramp.travel.pl
Ostatnie uaktualnienie: 2000-07-14