Przygoda druga - Zetor Cafe
Helsinki nie wydaj? si? by? du?ym miastem. Chocia?, w czasie kiedy chodzili?my jego ulicami, ca?y czas mia?em wra?enie, ?e jest to równocze?nie ma?e i du?e miasto. Z jednej strony ludzie je?d??cy na rowerach po w?skich uliczkach centrum, z drugiej za? strony wielkie szklane biurowce odbijaj?ce promienie s?oneczne. A pomi?dzy nimi grupki m?odzie?y ubrane w jednokolorowe kombinezony, z przyczepion? du?? ilo?ci? naszywek i balonów. Ka?da tak przebrana osoba wygl?da?a jak krzy?ówka robotnika z klaunem. Z tego co zrozumieli?my ca?a ta maskarada odbywa?a si? z okazji ?wi?ta studenckiego, które jest obchodzone w przeddzie? robotniczego ?wi?ta 1 maja (st?d te? pewnie te kombinezony).
Kulminacj? tych studenckich zabaw by?a impreza pod Zetor Cafe, w samym centrum, naprzeciwko McDonalda, której g?ównym punktem programu by?y zawody w przeci?ganiu traktora. Na ma?ym placyku zebra? si? ca?y kolorowy t?um przebiera?ców, a w?ród nich i my. Wszyscy g?o?no dopingowali swoich zawodników, którzy na ?rodku zmagali si? w tych dziwnych zawodach. Atmosfera jaka wokó? panowa?a, w niczym nie przypomina?a atmosfery zimnego skandynawskiego miasta. By?a to atmosfera karnawa?u.
To ?e znale?li?my si? w tej okolicy Zetor Cafe mia?o dla nas jeszcze jednego plusa. Na pi?trze ponad knajp? mie?ci si? bowiem studencka sto?ówka. Mo?na w niej za 5 euro naje?? si? do woli. Do wyboru jest kilka da? a w zasadzie kilka szwedzkich sto?ów. Jedzenie smaczne i tanie - cena takiego obiadu to tyle co dwie kawy. Jednym s?owem miejsce godne polecenia dla wyg?odnia?ego trampa.
Przygoda trzecia - w poszukiwaniu najdalej na pó?noc wysuni?tych organów na ?wie?ym powietrzu
Po obiedzie ruszyli?my dalej - na pó?noc. Naszym celem sta?y si? stalowe organy - pomnik po?wi?cony fi?skiemu kompozytorowi Jeanowi Sibeliusowi. Na informacj? o nim natrafi?em w jednym z artyku?ów, jaki znalaz?em w internecie w czasie poszukiwania wiadomo?ci o Helsinkach. Kiedy w podczas obiadu w Zetor Cafe czyta?em g?o?no fragmenty tego artyku?u, wyobra?nia naszej grupy zacz??a pracowa?. Organy te s? stworzone z 24 ton stalowych rur. Artystka która je wykona?a, spawa?a to ?elastwo przez sze?? d?ugich lat, na koniec przyp?acaj?c t? prac? chorob? p?uc. To co powsta?o musi by? zatem czym? wielkim, tak sobie my?leli?my.
Droga z centrum zaj??a nam 30 min. Ka?dy krok przybli?a? nas nie tylko do celu ale i do bieguna pó?nocnego, poniewa? miejsce w którym sta?y organy by?o równocze?nie najdalej na pó?noc wysuni?tym punktem naszej wycieczki. Po drodze wymy?lili?my sobie nawet histori?, ?e oto uczestniczymy w wyprawie poszukuj?cej najdalej na pó?noc wysuni?tych organów na ?wie?ym powietrzu. Si?a wyobra?ni jest naprawd? wielka.
W ko?cu stan?li?my u celu. Nie, nie zdradz? tego co zobaczyli?my. Je?eli kto? jest ciekawy, powinien sam si? uda? w to miejsce. Nam natomiast nie pozosta?o nic innego, jak obróci? si? na pi?cie i ruszy? w drog? powrotn?. Z dalekiej pó?nocy na domu.
Przygoda czwarta - Prom "Filipiny"
I to ju? móg?by by? koniec naszych przygód w Helsinkach, ale... zosta? nam jeszcze powrót do Estonii. Niby nic takiego wsi??? na prom i ju?. Ale nie, nic co dzia?o si? tego dnia nie by?o proste. Najpierw oczekiwanie na wej?cie na pok?ad wyd?u?y?o si? z 30 minut do 2 godzin. T?um podró?nych robi? si? coraz wi?kszy, a nikt z obs?ugi nie kwapi? si? do otwarcia drzwi prowadz?cych na prom. W mi?dzyczasie przeszli?my odpraw? paszportow? i znale?li?my si? po drugiej stronie hali. Tam zagadka wyja?ni?a si?. Osobnym wej?ciem byli najpierw wpuszczani Finowie i inni mieszka?cy Unii Europejskiej. A pozostali, w tym i my, kandydaci do UE musieli?my czeka?.
Koniec ko?ców przyszed? i czas na nas. Ruszyli?my do wej?cia na pok?ad. Nasze bilety nie posiada?y miejscówek w kabinach wi?c liczyli?my, ?e 4 godzinn? podró? przeczekamy na korytarzu siedz?c sobie w fotelach. Swoje plany musieli?my zweryfikowa? bardzo szybko, zaraz po wej?ciu na prom. Wsz?dzie by?o pe?no ludzi. Ci którzy pierwsi znale?li si? na promie ju? dawno pozajmowali miejsca na fotelach. Nam nie pozosta?o nic innego jak wygodnie ulokowa? si? na pod?odze. Zreszt? nie byli?my w tym osamotnieni. Wsz?dzie dooko?a siedzia?o lub le?a?o pe?no pasa?erów. Klimat jaki panowa?a na naszym pok?adzie przypomina? raczej prom z emigrantami z Filipin, ni? skandynawsk? jednostk?, na której panuje wzorowy porz?dek. Na pod?odze swoje miejsce znalaz? ca?y przekrój spo?ecze?stwa. Siedzieli na niej i biznesmen ze skórzan? walizk? i nieco podchmieleni ?otewscy kibice. Starsi pa?stwo objuczeni stosem reklamówek i m?oda dziewczyna zaczytana w grubej ksi??ce. Podró? umilali?my sobie obserwacj? tych ró?nych typów podró?nych i liczeniem kto i ile razy obok nas przechodzi. Po dwóch godzinach takiej zabawy wydawa?o nam si?, ?e s? tu sami nasi znajomi.
Jak ka?da przygoda tak i ta zbli?a?a si? do ko?ca. Jej fina?em by? wy?cig do odprawy paszportowej po przybyciu do portu w Tallinie. Nie mogli?my sobie pozwoli? na to by by? na ko?cu tego t?umu pasa?erów. Czeka?a przecie? na nas sauna w hostelu.
A w Estonii... w Estonii znów pada? deszcz. Parking przy terminalu promowym w Tallinie wygl?da? jak przed?u?enie Zatoki Fi?skiej, ca?y ton?? w strugach wody. Mimo, ?e by?a to pierwsza majowa noc, temperatura nie przekracza?a 7 stopni. Nim wyruszymy w dalsz? drog? po krajach nadba?tyckich, musimy jeszcze tylko uregulowa? sprawy z parkingiem. Odbieramy kwit od parkingowego. Widnieje na nim kwota 52 ekk i czas: 25 godzin 24 minuty i 23 sekundy. Tyle czasu samochód sta? na parkingu. Tyle czasu zaj??a nam wyprawa przez Zatok? Fi?sk? do Helsinek i powrót do Tallina. Tyle te? czasu wystarczy?o aby przekona? si?, ?e Helsinki nie s? nudnym miastem.